Mecz Arki Gdynia z KSZO 1929 Ostrowiec Św. rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami. Do przerwy żółto-niebiescy prowadzili 2:0, dyktując warunki gry. Byli stroną przeważającą. Później jednak do głosu doszli gospodarze, którzy z minuty na minutę rozkręcali się.
W 75. minucie Michał Stachurski zdobył kontaktowego gola. Chwilę później mogło być już 2:2, bowiem gospodarze egzekwowali rzut karny. Pavels Steinbors obronił jednak uderzenie Łatkowskiego w lewy róg. W samej końcówce podopieczni Krawca mieli jeszcze swoje szanse, ale ostatecznie goście szczęśliwie dowieźli korzystny wynik do samego końca.
- Zagraliśmy dobre 60 minut. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania, prowadziliśmy 2:0, ale niestety straciliśmy potem bramkę, co napędziło zespół KSZO. Wiedzieliśmy, co nas czeka. KSZO przegrywało 0:2 z Pogonią Sieldce i Rakowem i potrafiło odrobić straty i wygrać - mówi Grzegorz Niciński, opiekun Arki Gdynia.
- Szkoda, że było tak nerwowo, mogliśmy tego uniknąć. Mamy nauczkę. Jesteśmy w kolejnej rundzie Pucharu Polski i to jest najważniejsze. Sukces rodzi się w bólach. Postaramy się walczyć na dwóch frontach - w ekstraklasie i pucharze - zapowiada trener żółto-niebieskich.
Arka jest już w Gdyni. Piłkarze rozpoczęli przygotowywania się do niedzielnego spotkania z Lechem Poznań. - Czeka nas trudny mecz - mówi Niciński.
ZOBACZ WIDEO: Wdowczyk: Są mecze ważne i ważniejsze Źródło TVP S.A.
{"id":"","title":""}