Mistrz Polski sięgnął po komplet "oczek" tylko w meczach z Wisłą Płock (3:2) i Ruchem Chorzów (2:0), punktami podzielił się z Jagiellonią Białystok (1:1), Śląskiem Wrocław (0:0), Piastem Gliwice (0:0) i Wisłą Kraków (0:0), a przegrał z Górnikiem Łęczna (0:1), Arką Gdynia (1:3), Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (1:2) i Zagłębiem Lubin (2:3).
Po dziesięciu rozegranych meczach Legia ma na koncie tylko dziesięć punktów i zajmuje 11. miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy, ale na koniec 10. kolejki może wylądować na 14. pozycji. Strata Wojskowych do lidera wynosi w tej chwili 10 "oczek", ale jeśli swoje mecze wygrają Jagiellonią Białystok lub Lechia Gdańsk, to Legię od lidera będzie dzieliło już aż 12 punktów.
Dwa zwycięstwa, cztery remisy i cztery porażki - tak złego startu w lidze Legia Warszawa nie miała od 50 lat. By znaleźć gorszy w wykonaniu Wojskowych początek rozgrywek, trzeba się cofnąć aż do sezonu 1966/1967, gdy w pierwszych 10 kolejkach legioniści ze zwycięstwa cieszyli się tylko raz, pięć spotkań zremisowali, a czterokrotnie schodzili z boiska pokonani. Co ciekawe, Jaroslav Vejvoda, pod którego wodzą Legia punktowała tak źle, pozostał na stanowisku i utrzymał się na nim aż do 1969 roku. Tak fatalnie rozpoczęty sezon 1966/1937 Wojskowi zakończyli na 4. miejscu w tabeli, by rok później sięgnąć po wicemistrzostwo, a w następnym sezonie zdobyć mistrzowski tytuł.
Teraz jednak przy Łazienkowskiej 3 nikt nie będzie czekał na mistrzostwo tak długo - celem Legii jest obrona wywalczonego w minionym sezonie tytułu. Tym razem w stolicy mogą cieszyć się z rozwiązań wprowadzonych w życie w sezonie 2013/2014 za sprawą reformy ESA37, której jednym z głównym założeń było dzielenie dorobku punktowego po sezonie zasadniczym. W poprzednich latach Legia traciła przez nowe przepisy, ponieważ wchodziła w rundę finałową jako mistrz sezonu zasadniczego, przez co jej przewaga nad grupą pościgową malała o połowę. Teraz to Wojskowi mogą być beneficjentem ESA37.
Marsz w górę tabeli Legia ma rozpocząć pod wodzą Jacka Magiery, który w sobotę został oficjalnie przedstawiony jako nowy trener mistrza Polski. Magiera przejmuje zespół, który nie wygrał żadnego z czterech ostatnich spotkań, a piątkowy mecz z Wisłą pokazał, że czeka go więcej pracy, niż można się było spodziewać. A czasu na nią mieć nie będzie, bo już we wtorek Wojskowych czeka spotkanie Ligi Mistrzów ze Sportingiem Lizbona, a w sobotę podejmą przy Łazienkowskiej 3 bardzo dobrą w tym sezonie Lechię.
ZOBACZ WIDEO: Boniek: problem polskiej piłki klubowej, to odpływ młodych, zdolnych piłkarzy