Lechia - Ruch: niespodziewana nerwówka na murawie. Gdańszczanie znów liderami Lotto Ekstraklasy

PAP / Dominik Kulaszewicz
PAP / Dominik Kulaszewicz

Po 20 minutach meczu w Gdańsku wydawało się, że Lechia zdemoluje Ruch Chorzów. Później podopieczni Piotra Nowaka grali jednak chaotycznie. Wystarczyło to do pokonania mającego swoje problemy Ruchu 2:1 i awans na pozycję lidera Lotto Ekstraklasy.

Kibice zgromadzeni na Stadionie Energa Gdańsk byli świadkami dwóch różnych meczów. Na początku wydawało się, że w sobotę na boisko wybiegły drużyny, które dzieli różnica kilku klas. Lechia dominowała na boisku na tyle, że po strzeleniu dwóch bramek gdańszczanie często wyraźnie bawili się na boisku. Później jednak zamiast postawić kropkę nad i, piłkarze znad morza drżeli o trzy punkty.

Od pierwszych sekund Lechia Gdańsk zaatakowała Ruch. Co prawda świetnego podania Simeona Sławczewa nie wykorzystał Marco Paixao, jednak pierwiastek szaleństwa pokazał Sławomir Peszko. Reprezentant Polski dostał piłkę w środkowej części boiska i przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów. Zaskoczony Kamil Lech po strzale Peszki musiał wyciągać piłkę z bramki.

Obrona Ruchu nie pomagała jednak młodemu bramkarzowi. Gdańszczanie co chwila z olbrzymią łatwością dostawali się pod pole karne rywala. Po przypadkowym strzale Milosa Krasicia piłka uderzyła w poprzeczkę, a w 13. minucie znakomitą akcje lewą stroną przeprowadził Jakub Wawrzyniak, który wrzucił w pole karne i Flavio Paixao strzelił za kołnierz Lecha.

Lechii wszystko wychodziło z największą łatwością. Strzały, akcje, podania - Ruch błądził po boisku jak we mgle. W końcu jednak chorzowianie zaczęli przeprowadzać nieśmiałe akcje ofensywne. Po jednej z nich sfaulowany w polu karnym został Martin Konczkowski. Po przewinieniu Simeona Sławczewa z jedenastu metrów celnie trafił Rafał Grodzicki.

ZOBACZ WIDEO: Jacek Magiera: Nie patrzę w lusterko wsteczne, liczy się przyszłość (Źródło: TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

Co prawda wciąż więcej z gry mieli gdańszczanie, jednak nie dominowali już tak, jak na początku spotkania. Chorzowianie też mieli swoje szanse. W 53. minucie sam na sam z Vanja Milinković-Savić wychodził Jarosław Niezgoda, jednak tuż przed polem karnym sfaulował go Joao Nunes. Sędzia był pobłażliwy dla Portugalczyka i pokazał mu tylko żółtą kartkę. Z rzutu wolnego Patryk Lipski był bliski wyrównania, jednak trafił tylko w słupek.

Spotkanie było chaotyczne i było widać, że ze względu na niski wynik obie drużyny bały się zaatakować. Ostatecznie zasłużenie wygrali gdańszczanie, którzy przynajmniej na chwilę awansowali na pozycję lidera Lotto Ekstraklasy.

Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów 2:1 (2:1)
1:0 - Peszko 5'
2:0 - F.Paixao 13'
2:1 - Grodzicki (k.) 34'

Składy:

Lechia Gdańsk: Vanja Milinković-Savić - Grzegorz Wojtkowiak, Joao Nunes, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak (54' Rafał Janicki) - Flavio Paixao, Simeon Sławczew, Milos Krasić, Rafał Wolski (72' Michał Chrapek), Sławomir Peszko (77' Lukas Haraslin) - Marco Paixao.

Ruch Chorzów: Kamil Lech - Paweł Oleksy, Mateusz Cichocki, Rafał Grodzicki, Martin Konczkowski - Piotr Ćwielong, Maciej Urbańczyk (78' Przemysław Bargiel), Łukasz Surma, Kamil Mazek - Patryk Lipski (64' Bartosz Nowak) - Eduards Visnakovs (46' Jarosław Niezgoda).

Żółte kartki: Sławczew (Lechia), Konczkowski, Grodzicki (Ruch).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 15 433.

Michał Gałęzewski z Gdańska

Źródło artykułu: