WP SportoweFakty: Czy Lechia jest już w optymalnej formie, czy możecie zrobić coś więcej?
Simeon Sławczew: Czuję, że te dobre momenty dopiero przed nami. W sobotę graliśmy bardzo dobrze przez pierwszych 20 minut. Później jednak gdy wydawało się, że wszystko pójdzie łatwo straciliśmy gola. Czekają nas jeszcze lepsze mecze.
No właśnie. Czy jest pan tego zdania, że mecz z Ruchem powinien zakończyć się wyższym zwycięstwem?
- Uważam, że powinniśmy strzelić więcej bramek, bo stworzyliśmy sobie wiele szans. Na pewno zasłużyliśmy na wygraną. Jesteśmy współliderem Lotto Ekstraklasy i o to właśnie walczyliśmy. To jest nasz cel.
ZOBACZ WIDEO: Pierwszy trening Legii pod wodzą Jacka Magiery
{"id":"","title":""}
Sam mógł pan już w piątej minucie zaliczyć asystę.
- Podobnie jak w moim debiucie, zaliczyłem fajne podanie do Marco Paixao. Może on mnie nie lubi i dlatego nie wykorzystuje takich sytuacji? Oj, musimy ze sobą poważnie porozmawiać.
Karny dla Ruchu został podyktowany po pańskim faulu. Jak wyglądała ta sytuacja?
- Według sędziego był karny, ale w mojej ocenie nie. Taka jest jednak piłka nożna. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy.
We wtorek klub z którego jest pan wypożyczony - Sporting Lizbona zmierzy się z Legią Warszawa.
- Sporting to wyśmienity zespół i jestem przekonany, że wygra to spotkanie. Piłkarze z Lizbony są w dobrej formie i łatwo zwyciężą. Nie będę mówił jak wysoko, mam szacunek do obu drużyn.
Czy to, że Legia gra mecz w Lidze Mistrzów tuż przed spotkaniem z Lechią jest dla was jakimś atutem?
- Niekoniecznie. Zauważyłem, że wszystkie drużyny, które grają z nami są bardzo waleczne. W ciągu ostatnich dwóch meczów było chyba 50 fauli na nas i tylko dwie żółte kartki. Każdy zawsze daje z siebie wszystko i jestem przekonany, że z Legią będzie podobnie. Może jednak fakt, że warszawianie będą zmęczeni jest dla nas jakimś plusem, jednak niewielkim.
Czy przychodząc do Lechii myślał pan o tym, że idzie do zespołu, który będzie współliderem Lotto Ekstraklasy?
- Tak i dlatego wybrałem właśnie Lechię. To perfekcyjny klub, stadion i kibice. Wszyscy razem możemy osiągnąć sukces.
Jak się czuje piłkarz, gdy wychodzi na murawę przy wsparciu 26 tysięcy ludzi, jak to miało miejsce w starciu z Lechem?
- To było niesamowite. Jak zaczęli dopingować, wyglądało to perfekcyjnie. Podobnie było tym razem w meczu z Ruchem. Gramy dla kibiców i chciałbym, by na każde spotkanie przychodziło 20, 25, a nawet 30 tysięcy osób.
Jak wygląda rywalizacja o pierwszy skład Lechii? Wciąż wielu piłkarzy walczy o kilka miejsc w środku pola.
- Na pewno wszyscy piłkarze trenujący w naszym klubie są bardzo dobrzy i zasługują na grę w lidze. Na boisko może jednak wyjść tylko jedenastu zawodników i trzech rezerwowych. To dobre dla nas wszystkich, bo z każdym treningiem będąc naciskanym przez Sebastiana Milę, Milosa Krasicia, czy Aleksandara Kovacevicia można się mocno rozwinąć.
Na podobnej pozycji w Lechii występuje też pański rodak, Milen Gamakow.
- Tak, on grał wcześniej w reprezentacjach Bułgarii w swojej kategorii wiekowej oraz w lidze w naszym kraju. Teraz po raz pierwszy w życiu wyjechał grać poza Bułgarię. To dla niego nowa sytuacja i staram się mu pomagać, jak tylko mogę. Byłem w podobnym położeniu, gdy przyszedłem do Sportingu. To był mój pierwszy klub poza macierzystą ligą. Poznaje się wówczas nowych ludzi, gra na innych stadionach. Do tego dochodzą koledzy z zespołu i trener. Ja potrafię się szybko dostosować i wiem co zrobić, by pomóc Milenowi. To bardzo dobry piłkarz i czekają go fajne chwile.
Czy nie brakuje panu jednak stabilizacji? Od 2014 roku grał pan w czterech klubach.
- Na pewno tak. To przez kontuzje nie mogłem się rozwinąć. Przykładowo w Anglii rozegrałem tylko jeden mecz w barwach Boltonu Wanderers i wypadłem na cztery miesiące. Teraz jest wszystko dobrze i Polska stała się moim miejscem.
Jak można porównać polską ligą do poprzednich w których pan występował?
- W Polsce nie ma zespołów, które odstają od reszty jak to ma miejsce na Cyprze. Wszystkie mecze są grane na bardzo intensywnym poziomie. Widać jakość i nie ma łatwych spotkań. Jestem zadowolony, że jestem w takim klubie. Grałem w Portugalii, tam też jest kilka dobrych zespołów, ale też zdarzają się łatwe mecze. Dlatego cieszę się, że gram w Lotto Ekstraklasie.
Rozmawiał Michał Gałęzewski