GKS Tychy rozgrywki ligowe rozpoczął od domowej porażki z Pogonią Siedlce. Dla beniaminka był to zimny prysznic, z którego szybko wyciągnął wnioski i w kolejnych siedmiu pojedynkach nie zaznał smaku porażki. Dobrą passę zakończył mecz z Chojniczanką Chojnice (0:2). Z kolei w sobotę GKS przegrał na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn aż 0:4.
Wyniki te są dalekie od oczekiwań działaczy, sztabu szkoleniowego, piłkarzy i kibiców. - Za nami smutny powrót do domu. Wynik nie oddaje jednak przebiegu wydarzeń na boisku. Mamy dwie porażki z rzędu, początek sezonu był w naszym wykonaniu niezły. Remisy pozwalały nam dopisywać punkty. Naszą bolączką jest gra w defensywie, tracimy dużo bramek i trzeba te elementy poprawić - stwierdził trener GKS-u, Kamil Kiereś.
Po dwóch kolejnych porażkach GKS Tychy spadł w ligowej tabeli na czternastą pozycję i nad miejscem barażowym ma tylko jeden punkt przewagi. Mecz w Olsztynie kompletnie nie ułożył się po myśli tyszan. - Wynik sugeruje, że było to jednostronne widowisko, ale ja tak nie uważam. Stworzyliśmy sobie dużo sytuacji. Stracona bramka nadała bieg wydarzeniom w kolejnych minutach. Gospodarze nastawili się na bardzo agresywną strefę odbioru, szukali wyjścia do kontr. Nam zabrakło precyzji, nie potrafiliśmy wykorzystać pojedynku jeden na jeden - przyznał Kiereś.
- Nie zwieszaliśmy głów w przerwie i nastawiliśmy się na odrabianie strat. Mieliśmy kolejne dobre sytuacje, ale bramkarz gospodarzy stanął na wysokości zadania. Po dobrym momencie naszej gry zostaliśmy skontrowani. Zaryzykowałem grę na trójkę obrońców, otworzyliśmy się i zagraliśmy bardziej ofensywnie. Efektem tego były jednak stracone bramki - dodał trener GKS-u Tychy.
Szansę na przełamanie Ślązacy będą mieć już w sobotę, kiedy to w derbowym pojedynku zmierzą się z GKS-em Katowice. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 15:00.
ZOBACZ WIDEO: "Najważniejsze dla klubów jest, żeby gwiazdy były szczęśliwe". Lewandowski ma dostać podwyżkę