Apel do Lewandowskiego i Glika: nie dajcie się sprowokować

Mecz z Armenią Polska powinna wygrać bez większych problemów, ale powinniśmy drżeć o kilku naszych zawodników, którzy w niegroźnym spotkaniu mogą wykluczyć się z ważnego pojedynku z Rumunią.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Robert Lewandowski WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Zasada w eliminacjach do mistrzostw świata jest prosta: po dwóch żółtych kartkach pauzuje się w kolejnym meczu. My 11 listopada zmierzymy się z Rumunią na wyjeździe. Biorąc pod uwagę sytuację w tabeli, to bez wątpienia będzie jeden z ważniejszych pojedynków w eliminacjach.

Wiadomo już teraz, że nie zagra w nim Arkadiusz Milik. Kontuzja odniesiona z Danią jest na tyle poważna, że napastnika Napoli czeka kilkumiesięczna przerwa.

Ale nie tylko kontuzje mogą eliminować ze spotkania z Rumunią. Z Kazachstanem do notesu sędziego trafili: Łukasz Piszczek, Piotr Zieliński i przede wszystkim Kamil Glik oraz Robert Lewandowski. Pierwszy z nich z powodu lekkiego urazu z Armenią nie zagra, co oznacza, że kartki nie wykluczą go ze spotkania z Rumunią. Dwaj ostatni żółte kartki otrzymali w wyniku frustracji poczynaniami rywali. Lewandowski tradycyjnie był poniewierany przez rywali, kopany, prowokowany. Nie inaczej będzie z Ormianami. Polak nie ma co liczyć na taryfę ulgową, ale "Lewy" pod żadnym pozorem nie może dać się wyprowadzić z równowagi i dostać niepotrzebną żółtą kartkę.

Skutek byłby bardzo zły dla reprezentacji Polski - pauza w tak ważnym meczu na gorącym terenie rywala. To samo tyczy się Glika, który mimo iż z Danią zagrał słabo, to jednak trudno przypuszczać, żeby szybko powtórzyła mu się tak dyspozycja. Obaj należą do kręgosłupa reprezentacji.

ZOBACZ WIDEO: Bartosz Kapustka o treningach w Leicester City: to była dla mnie nowość

Z Danią jedynie Thiago Cionek trafił do notesu sędziego, ale akurat w jego przypadku o zastępstwo byłoby dużo łatwiej niż w przypadku Lewandowskiego czy Glika.

W poprzednich eliminacjach Lewandowski oraz Glik po razie ujrzeli żółte kartki i mimo groźby pauzy w kolejnym spotkaniu już więcej nie byli karani przez arbitrów. Drugi z nich w sumie 13 razy oglądał napomnienie grając w barwach Biało-Czerwonych. "Lewy" siedmiokrotnie trafiał do notesu sędziego.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×