W meczu 12. kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Płock przegrała z Cracovią 0:1, ale spotkanie mogło mieć zupełnie inny przebieg, gdyby 31. minucie Dominik Furman wykorzystał rzut karny, który sędzia Krzysztof Jakubik podyktował za faul Piotra Malarczyka na Dimitarze Iliewie. 24-latek nie zdołał jednak pokonać Grzegorza Sandomierskiego, posyłając piłkę nad bramką Cracovii.
- Chciałem dać "wcinkę", ale w ostatniej chwili zmieniłem zdanie i to był błąd. Grzesiek Sandomierski poszedł w bok, więc gdybym się nie rozmyślił, to nie złapałby piłki. Zmiana decyzji tuż przed strzałem to najgorsza rzecz z możliwych - tłumaczy Furman.
To już drugi niewykorzystany przez niego rzut karny w tym sezonie. Wcześniej zmarnował "11" w spotkaniu 8. kolejki z Zagłębiem Lubin - uderzona przez niego piłka odbiła się od słupka bramki rywali. Tren Wisły, Marcin Kaczmarek nie stracił wówczas zaufania do swojego zawodnika, ale nie wiadomo, czy zachowa cierpliwość po drugim "pudle".
- Rzut karny to najlepsza z możliwych sytuacji. Dominik na pewno czuje niedosyt, ale to na tyle doświadczony i mocny psychicznie piłkarz, że nie widziałem powodów, dla których miałby nie wykonywać tego rzutu karnego. Czy dalej będzie to robił Zobaczymy. Będziemy rozmawiać na ten temat. Na taką decyzję przyjdzie pora - mówi Kaczmarek.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Krychowiak: za kilka dni nikt nie będzie pamiętał o stylu
Sam Furman zapewnia, że czuje się na siłach, by znów ustawić piłkę na "wapnie": - Oczywiście, że będę chciał podejść do kolejnej "11". Po meczu z Zagłębiem trener pytał się mnie o to, czy nadal chcę wykonywać rzuty karne. Zobaczymy, jaką decyzję teraz podejmie, ale jestem do dyspozycji. Gdybym w ostatniej chwili się nie rozmyślił, to prowadzilibyśmy z Cracovią 1:0 i mecz byłby zupełnie inny.
Do wspomnianego meczu z Zagłębiem Furman był bezbłędny z jedenastu metrów. Przed spotkaniem z Miedziowymi w seniorskiej karierze wykonywał 10 rzutów karnych i każdy z nich zamienił na gola. Teraz jego bilans to 11 bramek w 13 próbach z "11".