Jacek Kiełb nie chce niczego udowadniać Śląskowi
- Byłem w Śląsku, ale nie chcę już zagłębiać się w sytuację, która tam była, bo to była sprawa między mną a klubem - mówi Jacek Kiełb, który w poniedziałek stanie na przeciwko swojej byłej drużynie.
Jak jednak przekonuje, nie ma zamiaru za wszelką cenę czegokolwiek udowadniać. - Wiadomo, że ten mecz musimy wygrać dla samych siebie - stwierdził.
Jacek Kiełb nie chce wracać do czasów gry w stolicy Dolnego Śląska. W barwach WKS-u rozegrał 25 meczów i strzelił dwa gole. - Nie ma co tego roztrząsać. To bardzo ważny mecz dla drużyny, najważniejsze jest pozytywne nastawienie i to będzie kluczową sprawą.
W kontekście gry kielczan coraz częściej pojawiają się głosy, że ich zaangażowanie jest mniejsze niż w pierwszych kolejkach. Powrót do zaciętej gry pomoże odwrócić złą kartę? - Analizując ostatnie mecze, nie tylko te przegrane, trener miał rację i przekazał nam wszystko. Szukaliśmy odpowiedzi na taką porażkę. Wierzymy, że mecz ze Śląskiem będzie wyglądał inaczej i trener będzie miał do pokazania więcej dobrych rzeczy niż tych złych.
W poniedziałek dojdzie do konfrontacji drużyn, których trenerzy nie mogą w ostatnim czasie pochwalić się dobrymi notowaniami. Czy któryś z nich po kolejnym potknięciu straci pracę? - Nie róbmy czegoś takiego, czy to w Koronie czy Śląsku - apeluje Jacek Kiełb. - Decyzja nie należy do zawodników, wiadomo, że wyniki się przekładają, ale będziemy grali o zwycięstwo. Takie rzeczy nas nie interesują, trenerowi Wilmanowi życzę jak najdłuższej pracy w Koronie, a trenerowi Rumakowi w Śląsku. Mamy w tym meczu zadania do spełnienia i musimy się na nich skupić, jeśli będziemy skupieni na czymś innym, to ten mecz nie wyjdzie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Świetny powrót Leo Messiego, FC Barcelona rozbiła Deportivo La Coruna - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]