- Słyszałem o tym spalonym, lecz muszę przyznać, że nie ma to dla mnie wielkiego znaczenia. Gdy dobijałem strzał Marcina Robaka, miałem klapki na oczach i skupiałem się wyłącznie na piłce. Chciałem trafić do siatki i nie było w tym momencie sensu patrzeć na to co zrobi sędzia - powiedział Dawid Kownacki.
- Los nam coś oddał, ale tylko częściowo, bo to nie jest zdarzenie takiej samej kategorii. Wydaje mi się, że spalony był niewielki. Wiadomo, że na stopklatce wszystko wydaje się proste, ale sytuacja była chyba trudniejsza do oceny, bo doszło do mijanki, więc zupełnie inaczej niż w Warszawie - zaznaczył młody napastnik.
Wtorkowe trafienie to dla Kownackiego dopiero drugi gol w obecnym sezonie. - Czy ta bramka pozwoli mi zrzucić ciężar niemocy? Szczerze mówiąc nie wiem. Nawet się nad tym nie zastanawiam, bo w przeszłości wiele razy liczyłem, że gol zapoczątkuje serię, a bywało różnie. Po prostu każdego dnia ciężko pracuję i wierzę, że zacznę strzelać regularnie. Tego mi bardzo brakuje. Trafienie z Wisłą dodało mi oczywiście pewności siebie, jednak nie chcę mówić o wielkim przełamaniu, wolałbym dawać na to dowody na boisku - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Sampdoria w końcu zwycięska, 90 minut Linettego - zobacz skrót meczu z Genoa CFC [ZDJĘCIA ELEVEN]