Na inaugurację 14. kolejki Lotto Ekstraklasy Słonie uległy Piastowi 1:2, ale były zespołem lepszym od gliwiczan, którzy - w przeciwieństwie do niecieczan - byli do bólu skuteczni.
- To był mecz, który powinniśmy bezwzględnie wygrać i to dużą różnicą bramek. Tu nawet nie powinno być remis. Byliśmy lepszym zespołem pod każdym względem oprócz skuteczności. Mieliśmy więcej sytuacji, ale graliśmy bardzo nieskutecznie - ocenia trener Bruk-Betu, Czesław Michniewicz.
- Powinniśmy prowadzić już do przerwy, a zamiast tego przegrywaliśmy. Po przerwie też mieliśmy wiele doskonałych sytuacji, po których powinniśmy zdobyć kilka bramek. Sami jesteśmy sobie winni. Drogo płacimy za nieskuteczność - dodaje opiekun Słoni.
Piast objął prowadzenie tuż przed przerwą po pięknym strzale Michała Masłowskiego z rzutu wolnego. Trener Michniewicz ma żal do sędziów za sytuację, po której Piast wywalczył stały fragment gry przed polem karnym Bruk-Betu.
ZOBACZ WIDEO Marek Koźmiński: Wciąż musimy gonić Europę i świat (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Mam dużo zastrzeżeń do sędziów. Mamy 45 minuta, jest faul na połowie Piasta, a piłka zostaje ustawiona za plecami Gutkovskisa - dziesięć metrów od miejsca, z którego powinien być rozegrany rzut wolny. W niegroźnych sytuacjach sędziowie potrafią cofnąć piłkę, a to był. kluczowy moment meczu - mówi Michniewicz.
Bruk-Bet zagrał w Gliwicach bardzo ofensywnie i zdominował Piasta, ale wrócił do domu bez punktów.
- Pod względem stwarzaniu sytuacji było lepiej niż ostatnio z Wisłą Kraków, ale skuteczność była fatalna. Wiedzieliśmy, że dobrze nam się gra, ale za szybko straciliśmy drugą bramkę. Zespół, który chce się liczyć w walce o pierwszą "ósemkę", nie może stracić gola w tej samej minucie, w której go strzelił. Sytuacja się skomplikowała, Piast się cofnął do obrony, wybijał piłkę na oślep i się kładł, ale tak się gra, jak się prowadzi - komentuje Michniewicz.