Na ten dzień kibice w Trójmieście czekali pięć lat. Niestety nie wszyscy potrafili się zachować na odpowiednim poziomie. Poza stadionem doszło do kilku incydentów, a niesportowa atmosfera przeniosła się na trybuny. Fani obu drużyn kilkakrotnie obrzucali się racami, ale na szczęście arbiter nie musiał przerywać spotkania.
Patrząc na przebieg i wyniki poprzednich spotkań można było zakładać, że to Lechia ruszy z frontalnym atakiem. Tak jednak nie było. Arkowcy wprost gryźli murawę, nie pozwalając gościom na zbyt wiele. Liderzy Lotto Ekstraklasy ograniczali się do kontr na skrzydłach, z których zbyt wiele nie wynikało.
W tym czasie gospodarze urządzili sobie strzelaninę na bramkę Vanji Milinković-Savić. Serb obronił mocny strzał Marcusa Viniciusa da Silvy, a następnie stuprocentowych sytuacji nie wykorzystali Mateusz Szwoch i Dawid Sołdecki. Obaj przy swoich próbach minimalnie przekładali piłkę nad poprzeczką.
Z biegiem czasu Lechia zaczęła jednak łapać oddech. Ponownie pierwsze skrzypce grał niezwykle aktywny Sławomir Peszko. W 32. minucie po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego Konrada Jałochę pokonał strzałem głową Marco Paixao. Lechia wyszła na prowadzenie i chciała jeszcze dobić rywala. Najdogodniejszą okazję do tego miał Grzegorz Kuświk, ale piłkę odbił jeden z gdyńskich obrońców. Na przerwę gdańszczanie wychodzili więc z jednobramkową zaliczką.
ZOBACZ WIDEO Ronaldo zmarnował rzut karny, ale ustrzelił hat-trick! Real zbił Deportivo. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
Na początku drugiej połowy Lechia nie tylko mogła, ale i powinna prowadzić 2:0. Braterską akcję zamykał Marco Paixao, który skierował piłkę głową wprost w murawę. Ta jednak go nie posłuchała i przeleciała nad poprzeczką. Portugalczyk w 57. minucie wyszedł sam na sam z Jałochą, jednak nie przymierzył najlepiej i musiał ponownie obejść się smakiem.
Piłkarze z Gdyni w końcu dali jednak radość swoim kibicom. W 65. minucie spotkania po wyrzucie piłki z autu celnie przymierzył Adrian Błąd i na tablicy wyników był już remis. Lechiści się gubili coraz bardziej. Trzy minuty po goli piłkę do siatki skierował Paweł Abbott. Napastnik Arki był jednak na spalonym i arbiter nie uznał gola.
Ranga meczu oraz zmęczenie zawodników nie wpływały najlepiej na jakość gry obu drużyn. Było też dużo nerwowości oraz fauli z obu stron. W samej końcówce nieodpowiedzialnie zachował się Flavio Paixao, który uderzył łokciem w twarz Krzysztofa Sobieraja. Arbiter nie miał wątpliwości i pokazał mu czerwoną kartkę. Derby Trójmiasta zakończyły się remisem 1:1. Do rewanżu w Gdańsku, w tym regionie panuje więc bezkrólewie.
Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 1:1 (0:1)
0:1 - M.Paixao 32'
1:1 - Błąd 65'
Składy:
Arka Gdynia: Konrad Jałocha - Damian Zbozień, Krzysztof Sobieraj, Dawid Sołdecki, Marcin Warcholak - Marcus Vinicius da Silva, Adam Marciniak, Yannick Sambea (65' Rafał Siemaszko), Dominik Hofbauer (58' Adrian Błąd) - Mateusz Szwoch - Paweł Abbott (90+1' Michał Nalepa).
Lechia Gdańsk: Vanja Milinković-Savić - Paweł Stolarski, Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Flavio Paixao, Simeon Sławczew, Milos Krasić (70' Sebastian Mila), Sławomir Peszko - Grzegorz Kuświk (64' Michał Chrapek), Marco Paixao (83' Lukas Haraslin).
Żółta kartka: Krasić, Peszko (Lechia).
Czerwona kartka: F.Paixao 86' /za faul.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 14 029.
Michał Gałęzewski z Gdyni
Teraz będę czekać na kolejne Derby i na otwarcie Fo rum Raduni...
Zapraszam na fejsa Kibiców.