W niedzielę w Gdyni można było obserwować walkę zarówno na boisku, jak i na trybunach. - Nikt nie może powiedzieć, że zabrakło nam walki i serducha. To było. Arce brakuje takich umiejętności, jakie my mamy. Gdynianie mieli dopracowane rzuty z autów i stwarzali zagrożenie. Takiego z gry już nie było i czuliśmy się pewnie. Jest niedosyt, bo mieliśmy sytuacje. To były stracone dwa punkty - powiedział Rafał Janicki.
Właśnie po wyrzucie z autu Lechia Gdańsk straciła bramkę. - Trener podkreślał, że piłkarze Arki tak grają. W pierwszej połowie w podobnej sytuacji uderzał Sołdecki. Wiedzieliśmy, że tak będzie, ale nie przeciwstawiliśmy się temu. To nasz błąd. Wyciągniemy wnioski - ocenił Janicki.
Atmosfera towarzysząca spotkaniu była bardzo nietypowa. - Pięć lat temu byłem na ławce i było podobnie ze strony kibiców Arki. To normalne, że przyjmie się na klatę parę wyzwisk. Podobnie będzie za pół roku w stronę Arki - zauważył obrońca.
Podczas meczu kibice obrzucali się racami, jednak arbiter nie przerywał spotkania. - Może na rozgrzewce widziałem race i petardy. Później kompletnie się wyłączyłem i nie zwracałem uwagi. Pamiętam ostatnie derby w Gdyni, podczas których wyrównaliśmy w dramatycznych okolicznościach. Tutaj dominowaliśmy piłkarsko. Straciliśmy dwa punkty i musimy je nadrobić w następnym meczu - podsumował Rafał Janicki.
ZOBACZ WIDEO Michał Listkiewicz: Boniek zrobi wszystko, by być dobrze zapamiętanym (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}