Chapecoense, wielka tragedia skromnego klubu

W katastrofie samolotu, którym na finał Pucharu Copa Sudamericana lecieli piłkarze Chapecoense, zginęło 76 osób. - To była skromna drużyna, ale umiejętnie zarządzana. Budowana od podstaw - opowiada nam Bartłomiej Rabij z radiobrazylia.pl.

Artur Długosz
Artur Długosz
Getty Images / Alexandre Loureiro

Wielu z nich leciało na mecz swojego życia. Na pokładzie samolotu, który rozbił się w Kolumbii, była brazylijska drużyna piłkarska Chapecoense. W locie uczestniczyło 72 pasażerów, zawodnicy i działacze klubowi oraz dziennikarze. Poza tym 9 członków załogi.

Zespół Chapecoense leciał do Medellin, gdzie miał się odbyć pierwszy mecz finału rozgrywek Copa Sudamericana (odpowiednik Ligi Europy). Rywalem miał być klub Atletico Nacional Medellin. Drużyna Chapecoense pochodzi z miasta Chapeco. Klub jest młody, założono go w 1973 roku. To pięciokrotny mistrz stanu Santa Catarina, obecnie też dzierży ten tytuł. W składzie znajdowali się głównie Brazylijczycy.

- To była skromna drużyna. Umiejętnie zarządzana. Gdybym miał ją porównać do naszych, to była taka trochę Bruk-Bet Termalica Nieciecza, AJ Auxerre we Francji czy Villarreal CF w Hiszpanii. To drużyna zbudowana od podstaw, stosunkowo niedawno. Z niewielkiego miasta. Zespół bez wielkich tradycji, ale to był ich najlepszy rok - analizuje Bartłomiej Rabij, znawca tamtejszego futbolu.

- Nie byli faworytem finału Pucharu Copa Sudamericana z kolumbijskim Atletico Nacional, które było murowanym kandydatem do triumfu. W zasadzie z góry stawiono ich jako zwycięzców. Chapecoense nie było drużyną, która grała fenomenalny futbol, ale w pomysłowy sposób - szybko, świetnie kontratakowali. Nie był to zespół, który kibice FC Barcelona pokochaliby za techniczny styl grania - dodaje.

Copa Sudamericana jak Liga Europy? Niekoniecznie

Copa Sudamericana to ważne rozgrywki w Ameryce Południowej, ale jeszcze bez odpowiedniego prestiżu. Chapecoense dostało się do finału po zwycięstwie z argentyńskim klubem San Lorenzo.

- Były kiedyś dwa puchary w Ameryce Południowej. Nazywały się Copa Conmebol i Copa Mercosul. One zostały zamknięte i powołano właśnie te rozgrywki. To nie do końca odpowiada naszej Lidze Europy, dlatego, że grają tam też mistrzowie krajów - wyjaśnia Rabij.

Paradoksalnie, rywal Chapecoense, Atletico Nacional, dzięki temu finałowi mógł zapisać się w historii. - Atletico Nacional jest mistrzem Kolumbii i wygrało latem Copa Libertadores, czyli ten najważniejszy puchar. Równocześnie jeszcze zostało zgłoszone do tych rozgrywek. Gdyby wygrało finał, dokonałoby rzeczy historycznej w skali świata. Wygrałoby dwa puchary w ciągu jednego roku kalendarzowego. To byłby oczywiście wyczyn bez precedensu. On się nie zdarzy - komentuje Bartłomiej Rabij z radiobrazylia.pl.

Warto jednak zaznaczyć, że Atletico Nacional zwróciło się do władz CONMEBOL z prośbą o przyznanie trofeum brazylijskiemu klubowi. - To nie jest tylko symboliczny gest, dlatego że przechodzi premia dla klubu, a ten jest praktycznie zniszczony. Zginęło 37 osób z pionu sportowego, ośmiu czołowych działaczy. Jest tylko jeden żywy wiceprezes. Jest tylko kilku chłopaków, którzy nie pojechali ze względu na kontuzje -  informuje Rabij.

W katastrofie samolotu zginęli nie tylko piłkarze i przedstawiciele pionu sportowego Chapecoense. Śmierć poniosło także wielu wybitnych dziennikarzy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×