- Możemy oświadczyć, że samolot nie miał w zbiornikach paliwa w momencie zderzenia z ziemią - poinformował Bonilla. Dodał, że tym samym samolot boliwijskich linii lotniczych LaMia nie spełniał międzynarodowych regulacji dot. zapasu paliwa podczas lotu.
Sekretarz kolumbijskiego Ministerstwa Ochrony Powietrznej ujawnił również, że zostanie przeprowadzone śledztwo, które wyjawi, dlaczego samolot otrzymał w tej sytuacji zgodę na start.
Jak z kolei ujawnił "The Guardian" nagranie z ostatnich sekund lotu ujawniło słowa pilota, który miał poinformować wieżę kontrolną najbliższego lotniska właśnie o braku paliwa. Z tego powodu domagał się pozwolenia na lądowanie, jednak ze względu na problemy innej maszyny usłyszał, że musi poczekać siedem minut.
To potwierdza słowa ocalałej stewardessy, która na kilka minut przed katastrofą miała słyszeć z kabiny pilotów rozmowę o braku paliwa w zbiornikach.
Samolot rozbił się w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu w okolicy lotniska Jose Maria Cordova w mieście Rionegro, 45 kilometrów od Medellin. Na pokładzie znajdowali się m.in. piłkarze brazylijskiego klubu Chapecoense, udający się mecz finału rozgrywek Copa Sudamericana z kolumbijskim Atletico Nacional.
W katastrofie zginęło 71 osób - zawodników i pracowników klubu Chapecoense, w tym 22 dziennikarzy. Według najnowszych informacji katastrofę przeżyło pięć osób: dwóch piłkarzy, dziennikarz, pracownik techniczny samolotu i stewardessa.
Oszczędności ku...wa