Czytaj w "PN": Kapustka wciąż bez debiutu. Marzenia o latającym spodku

East News / CEN/Bartosz Kapustka/EuroPics
East News / CEN/Bartosz Kapustka/EuroPics

- Szybciej E. T. wyląduje na Piccadily Circus, niż uda się nam obronić tytuł. Nie wiecie o co mi chodzi? Poczekajcie na początkowych dziesięć kolejek – mówił przed startem tego sezonu menedżer Leicester City, Claudio Ranieri.

W tym artykule dowiesz się o:

Kurs bukmacherów na ponowne zdobycie mistrzostwa był wyższy niż wycena szans Lisów w poprzednich rozgrywkach, która za kilkadziesiąt funtów uczyniła ze szczęśliwców zwycięzców liczonych w setkach tysięcy funtów. Równie nieprawdopodobny wydawał się scenariusz obecnej formy zespołu. Włoski szkoleniowiec 26 listopada, po remisie 2:2 z beniaminkiem z Middlesbrough, powiedział: - Powinniśmy zacząć myśleć, że walczymy o utrzymanie. Każdy punkt jest dla nas ważny.

Noga Pogby

- Nie spodziewałem się tak słabych wyników w lidze - mówi komentator Premier League w stacji Canal+ Sport na platformie nc+, jeden z najlepszych speców od angielskiej piłki w Polsce, Rafał Nahorny.  - Ranieri powiedzeniem z E. T. asekurował się bardzo szeroko, ale okazało się, że miał rację. Jako pierwszy powód wskazałbym słabą współpracę Mahreza z Vardy’m, znak firmowy mistrzowskiego sezonu. Kiedy patrzę na indywidualne akcje Mahreza cały czas widzę jakość - może nie gra tak spektakularnie jak w poprzednich rozgrywkach, nie zawsze rajd kończy bramką czy celnym strzałem, jednak dalej w wielu elementach wygląda bardzo dobrze. Zdecydowanie lepiej układa się jego współpraca z Islamem Slimanim. Dwie czy trzy kolejki temu policzono, że na tym etapie rozgrywek sezon wcześniej Mahrez stworzył Vardy’emu dziewięć pozycji bramkowych, a w tym tyle razy w ogóle zagrał mu piłkę. Może rozszyfrowali ich rywale albo pokłócili się ze sobą? Efekt jest taki, że duet, który uchodził za wzór, kompletnie się posypał.

Przykład Vardy’ego i Mahreza pokazuje, że osoby decyzyjne w klubie nie potrafiły zarządzać sukcesem. Pomysłem na zespół miało być utrzymanie jak największej grupy architektów tytułu. To ruchy według taktyki zapoczątkowanej po przedłużeniu kontraktu z Vardy'm w lutym, kiedy gwiazdę udało się utrzymać mimo zainteresowania całej wierchuszki Premier League i podobno nawet Realu Madryt. Wtedy pojawił się zapis o klauzuli odstępnego w wysokości 20 milionów funtów. Zniknął w kolejnym kontrakcie, podpisanym pod koniec czerwca po odrzuceniu przez napastnika oferty z Arsenalu Londyn. Chwilę po nieudanych dla reprezentacji Anglii mistrzostwach Europy, gdzie odegrał drugoplanową rolę, został frontmanem mającym poprowadzić klub do sukcesów w Champions League. Nowe umowy z zapisanymi grubymi podwyżkami tygodniówek otrzymali Danny Drinkwater, Kasper Schmeichel, Andy King, Wes Morgan oraz Mahrez, przez co ich nazwiska zostały wymazane z list życzeń bogatszej ligowej konkurencji.

Ranieri musiał zaufać sprawdzonej gwardii i sprawić, żeby na nowo była głodna sukcesu. Na transfery Lisy wydały 70 milionów funtów - kwotę w realiach rynku latem tego roku wystarczającą na lepszą nogę Paula Pogby. W środku okienka klub stracił Steve’a Walsha, drugiego trenera i specjalistę do spraw rozwoju, a w rzeczywistości człowieka, który znalazł i dostrzegł talenty Vardy’ego i Mahreza. W Evertonie dostał posadę dyrektora sportowego z misją budowy klubu od podstaw i spory zapas środków. Przenosiny były opisywane szerzej niż niejeden wielomilionowy transfer w Premier League.

Bez wyobraźni Walsha nie zabezpieczono się na zastąpienie N’Golo Kante. Wyniki z tego sezonu pokazują, że dla Leicester był tym, kim niegdyś Claude Makelele dla Realu Madryt. Od odejścia Francuza, też do Chelsea Londyn, datuje się rozpad królewskiego zespołu z przydomkiem galaktyczni. Następcą Kante w układance Ranieriego miał zostać Nampalys Mendy. Rocznik 1992, po piłkarskiej podstawówce w Toulonie i szkole średniej w akademii Monaco. Po awansie do pierwszego zespołu w Księstwie spotkał Ranieriego, z którym pracował rok. Markę i 15,5 miliona euro wartości rynkowej wypracował w OGC Nice.

(...)

[b]Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".

[/b]

Komentarze (0)