Ruch dwutorowy, komisja pod ścianą: Sprawiedliwość czy zabójstwo na zlecenie?

Ruchowi Chorzów grozi kara z powodu oszukania Komisji Licencyjnej. Ale działacze Ruchu uważają, że nikogo nie oszukali. Dodatkowo były prezes klubu sądzi, że sprawa jest zemstą Zbigniewa Bońka za poparcie w wyborach na prezesa PZPN jego konkurenta.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
PAP / Andrzej GrygiEl
Los jednego z najbardziej zasłużonych klubów w historii polskiej piłki jest w tej chwili w rękach specjalistów z Komisji Licencyjnej. Ale działacze Ruchu Chorzów nie mogą pogodzić się z tym, że zostali oskarżeni i skazani bez możliwości obrony. Sprawa jest bardzo trudna. Wątki się mieszają, jest tu sporo prywatnych porachunków, układów i dziwnych ciągów zdarzeń. Jedyne co jest pewne, to to, że poważnych spraw tak się nie załatwia.

Na czym polega przewinienie Ruchu? Jak podał portal "weszlo.com" klub podpisywał z zawodnikami "podzielone umowy". Zatem piłkarz dostawał część wypłaty z Ruchu a część z "Fundacji Ruchu Chorzów". Jeden z dwóch zasadniczych problemów polega na tym, że klub miał narzucony limit wynagrodzeń i taka sytuacja miała pomóc w obejściu przepisów. W rozmowie z portalem Łukasz Wachowski z departamentu rozgrywek krajowych PZPN był wyraźnie zaskoczony faktem takich praktyk. Ale Ruch wykazuje, że w związku doskonale wiedziano o istnieniu fundacji. A na pewno wiedział o niej Wachowski.

Czy Bednarz składał wyjaśnienia?

Ma o tym świadczyć korespondencja z lutego 2015 roku. Wówczas Robert Chwastek (obecnie Gryf Wejherowo) wysłał do PZPN pismo, w którym upomniał się o zaległe pieniądze z fundacji. PZPN wysłał do Ruchu pismo, w którym informuje, że "nieuzasadniona zwłoka w regulowaniu należności w stosunku do wierzycieli jest podstawą do nałożenia przez Komisję ds Licencji Klubowych (w skrócie nazywamy ją Komisją Licencyjną - red.) na klub sankcji regulaminowych z zawieszeniem lub pozbawieniem licencji włącznie".

Pod pismem podpisany jest właśnie Wachowski. W PZPN tłumaczą, że o sprawie Chwastka faktycznie wiedzieli, ale nie mieli pojęcia, że takich sytuacji było więcej i że jest to "proceder". Teraz Ruch będzie chciał wykazać, ze to nie powinno mieć żadnego znaczenia. Jeśli Komisja Licencyjna podejrzewała Ruch, powinna sprawę zbadać. Nie robiąc tego i przyznając licencję na kolejne dwa sezony, przyzwoliła na takie praktyki.

ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież

Jacek Bednarz zapewnia też, że dwa razy odpowiadał Komisji Licencyjnej na pytania dotyczące fundacji.

Donata Chruściel, rzecznik prasowy Ruchu wyjaśnia: - 12 lutego 2015 roku przed Komisją Licencyjną wyjaśnienia złożył Jacek Bednarz, ówczesny prokurent Ruchu Chorzów. Odpowiadał także na pytania dotyczące umów o prace zawieranych z zawodnikami Ruchu Chorzów przez Fundacje Ruchu, tłumacząc, że fundacja to osobny podmiot, zarejestrowany w KRS, więc zobowiązania z tego tytułu nie podlegają prawu związkowemu. Ponadto, w czasie obowiązywania limitu wynagrodzeń, do każdego nowego kontraktu dołączano oświadczenie zarządu, podpisane przez zawodnika, zawierające informację, że kwota w kontrakcie, to jedyny wynagrodzenie, które otrzymuje od Ruchu Chorzów - pisze.

Szef komisji, Krzysztof Sachs, mówi, że ani on, ani jego koledzy nie przypominają sobie, żeby Bednarz składał jakiekolwiek wyjaśnienia.

- Przyjmijmy nawet, że Ruch rzeczywiście przekazał komisji informację o całej strukturze. I przyjmijmy, że komisja w jakimś stanie zbiorowego zamroczenia uznała wówczas, że wszystko jest ok. Czy dzisiaj powinniśmy uznać, że nie ma problemu i wolno piłkarzom nie płacić tylko dlatego, że Komisja kiedyś zrobiła głupotę? Ale jeszcze raz powtórzę: komisja nigdy nie dostała tych informacji. Jedynie do departamentu rozgrywek PZPN trafił wycinek informacji, który w żaden sposób nie pokazywał istoty całego mechanizmu - mówi Sachs.

- W takim razie dlaczego komisja w żaden sposób nie zareagowała na fakt, że klub nie złożył wyjaśnień, mimo iż otrzymał oficjalne pismo ze związku. Wytłumaczenie złożone przez przedstawiciela klubu w trakcie posiedzenia komisji jest jedynym logicznym wyjaśnieniem. Trudno to udowodnić, bo posiedzenie nie są przez komisję protokołowane - odpowiada Donata Chruściel.

Wiele klubów stosuje podobne praktyki

Sprawa nie jest jednoznaczna. Niemożliwe będzie udowodnienie, że fundacja została stworzona po to, by obejść nałożony przez Komisję Licencyjną limit zarobków.

- Fundacja powstała w 2011 roku, zaś limit zarobków nałożono na nas w 2013 roku - zauważa Mirosław Mosór, wiceprezes Ruchu. Dodaje, że kwoty z tytułu "dodatkowego wynagrodzenia", rzadko przekraczały 2 tysiące złotych. Czyli nie było tak, że Ruch płacił zawodnikowi pensję w ten sposób, że dzielił pieniądze po połowie.

Zresztą jest tajemnicą poliszynela, że wiele klubów stosuje tego typu praktyki, zaś zawodnicy często występują jako pracownicy działu promocji. To odkrycie mniej więcej tak przełomowe jak to, że Wisła jest najdłuższą rzeką w Polsce. Ruch przedstawia tu dość istotne argumenty w tej sprawie. Gdy klub zszedł z płac, miał spore oszczędności. Dlatego zwrócił się do PZPN z prośba o możliwość przekroczenia limitu płac (15 tysięcy miesięcznie) dla dwóch zawodników: Rafała Grodzickiego i Matusa Putnockiego.

- To dokładnie potwierdza tezę, że ominięcie przepisów licencyjnych nie było celem tej konstrukcji, ale być może niezamierzonym skutkiem. Nie zmienia to faktu -  sytuacji, kiedy piłkarze maja trzyletnie zaległości, nie można zostawić bez reakcji -  mówi Sachs.

- Najważniejsza sprawa, jeśli chodzi o praktyki stosowane przez różne kluby, to fakt, że inne fundacje swoje zobowiązania spłacają, więc piłkarze otrzymują swoje należności, tymczasem w Ruchu zaległości były kilkuletnie - dodaje.

Tu jest kość niezgody. Ruch uważa, że fundacja jest podmiotem zewnętrznym nie prowadzącym działalności piłkarskiej (dlatego jej zaległości nie są zaległościami Ruchu), PZPN i Komisja Licencyjna, że nie.

O co więc chodziło? Istnieje podejrzenie, że Ruch podpisywał umowy, żeby odprowadzać mniejszą składkę do ZUS (umowy zawierano z piłkarzami na minimalne kwoty 2000 złotych. To pozwala nie płacić składki ze znacznie wyższej umowy zlecenia).

Jak powinien zostać ukarany Ruch Chorzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×