W pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu Króla Athletic Bilbao pokonał FC Barcelona 2:1. W spotkaniu nie zabrakło wielu kontrowersji, a hiszpańskie media informują, że sędzia powinien podyktować dwa rzuty karne dla gości. Co prawda Baskowie kończyli mecz w "dziewiątkę" po dwóch czerwonych kartkach, ale z boiska powinien zostać wyrzucony również Aritz Aduriz, który uderzył Samuela Umtitiego.
Po ostatnim gwizdku głos w sprawie postawy sędziów w Hiszpanii zabrał stoper Barcelony, Gerard Pique.
- Rzut karny po faulu na Neymarze był ewidentny jak ten po starciu Gorki Iraizoza (bramkarz Athletic - przyp. red.) ze mną. Ale my już wiemy, jak to wszystko działa - przyznał Pique.
Zawodnik Barcy w innym wywiadzie rozwinął swoją myśl: - W środę widzieliśmy, co się stało w meczu Sevilli z Realem Madryt. Chcemy grać w piłkę, a nie w ruletkę, czyli w to, co przedstawiają nam obecnie sędziowie.
Pique nawiązał do kontrowersyjnego rzutu karnego z meczu Realu Madryt. Arbiter Mateu Lahoz wskazał na "wapno" po wątpliwym popchnięciu w "szesnastce" Luki Modricia.
Rewanż na Camp Nou odbędzie się w przyszłym tygodniu.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Dudek: To najlepszy rok reprezentacji po '82
Ps nie kibicowałem Realowi i nie zamierzam