Wojciech Stawowy (trener Górnika Łęczna): Zagraliśmy dobre zawody. Najważniejsze jest to, że wykonaliśmy wszystkie założenia, jakie zaplanowaliśmy na dzisiejszy mecz. Wiedzieliśmy że czeka nas bardzo trudny wyjazd do Świnoujścia. Tutaj nie wygrywa się łatwo, zwłaszcza że Flota to dobrze poukładana, silna drużyna. Obraliśmy defensywną taktykę wyczekując na sytuację, które później moglibyśmy zamienić na gole. Muszę pochwalić drużynę za skuteczność. Nie mieliśmy wielu klarownych okazji, ale potrafiliśmy wygrać ten mecz. Choć wymagam od moich zawodników ładnej dla oka gry, to jednak najważniejsze są punkty.
Petr Němec (trener Floty Świnoujście): Ciężko mi rozmawiać na temat meczu. Decyzje arbitrów znacząco przyczyniły się do dzisiejszej porażki. W pierwszej połowie sędzia nie podyktował karnego za faul na Rafale Andraszaku. Jeżeli w tej sytuacji nie doszło do przekroczenia przepisów, to ja nie znam się na piłce. Mieliśmy swoje sytuacje, ale zabrakło skuteczności. Sojka i Andraszak nie zagrali tak, jak od nich oczekiwałem. Powinniśmy atakować skrzydłami, a my cisnęliśmy się środkiem pola. Nie do końca tak to miało wyglądać. Graliśmy zdecydowanie lepiej niż w konfrontacji z GKP, ale mecz wygrywa drużyna która zdobywa gole. Dzisiaj tą drużyną był Górnik, który po zdobyciu bramki bardzo dobrze ustawił szyki defensywne.
Piotr Karwan (Górnik Łęczna): Warunki do gry były ciężkie. Nie można powiedzieć, że całkowicie kontrolowaliśmy przebieg meczu. Piłka latała nieprzewidywanie. Było dużo walki i chaosu. Flota jako pierwsza popełniła błąd i później miała problemy z odrabianiem strat. Po spotkaniu z Zagłębiem mieliśmy do siebie dużo pretensji, za to że nie podjęliśmy walki. W konfrontacji z Flotą naszym założeniem było wyjść na boisko z pełną determinacją. Zdominowaliśmy gospodarzy większym zaangażowaniem, agresywnością, walką na sto procent. Wygraliśmy bardzo ważny dla nas mecz, na trudnym świnoujskim terenie. To liczy się najbardziej.
Krysztof Hrymowicz (Flota Świnoujście): W pierwszej połowie stworzyliśmy sobie klarowne sytuację. Ja sam spudłowałem z sześciu metrów, choć powinienem doprowadzić do wyrównania. Zabrakło skuteczności, nie mogliśmy trafić w światło bramki Wierzchowskiego. Górnik ma bardzo szybkich skrzydłowych. Po przejęciu piłki w środku pola natychmiast rozgrywali piłkę w kierunku linii bocznych. To stwarzało przewagę. Szkoda straconych bramek, ponieważ były bardzo przypadkowe. Takie błędy w obronie są niewybaczalne. Teraz trzeba zapomnieć o tej porażce i w meczu z Widzewem pokazać na co nas stać.