Uważam, że Korona była zbyt pewna siebie i za to została ukarana - rozmowa z Jaromirem Wieprzęciem

Stal pokazała, że nie jest słabym zespołem i trzeba się z nią liczyć. Korona zlekceważyła jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidzie i została za to srogo ukarana. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jaromir Wieprzęć ocenił występ Stali i Korony oraz szanse Stalowców przed kolejną potyczką z Zagłębiem Lubin i utrzymanie w lidze.

Kamil Górniak: Jak ocenia pan spotkanie Stali z Koroną?

Jaromir Wieprzęć: Mecz ocenię jak najbardziej pozytywnie. Trzeba się cieszyć z trzech punktów. Należy pamiętać, że w rundzie jesiennej także wygraliśmy z Koroną i Zagłębiem Lubin, a potem po kilku pojedynkach przyszła zadyszka. Miejmy nadzieję, że teraz już tak nie będzie. W tym momencie mamy na pewno mocniejszą i szerszą kadrę. Jeśli ktoś będzie w słabszej dyspozycji, przyjdą kartki czy kontuzje, to będzie kim zastąpić tych piłkarzy. Ci zawodnicy, którzy dziś siedzieli na ławce rezerwowych równie dobrze mogliby grać i wynik pewnie byłby taki sam. Ta wygrana to jest dopiero pierwszy krok do celu jaki sobie założyliśmy, czyli do utrzymania się w lidze.

Trener Władysław Łach pochwalił was za grę w defensywie.

- Zagraliśmy na zero z tyłu. Korona to faworyt do awansu. Zabraliśmy im łącznie sześć punktów. Gra defensywna nie opiera się tylko na czwórce obrońców i na bramkarzu, ale na całym zespole. Trzeba pochwalić całą drużynę jak i za grę w obronie, jak i w ataku.

Stal miewała problemy w ofensywie. Dziś zdobyliście trzy gole.

- To na pewno cieszy. W takim meczu, z takim przeciwnikiem zdobyć trzy gole. Wiemy jak ważny był to pojedynek dla kibiców i dla nas. To było pierwsze spotkanie po przerwie zimowej. Doszło kilku nowych piłkarzy i nie wiadomo było do końca jak się wkomponują w zespół. Wszystko wyszło bardzo dobrze i miejmy nadzieję, że kolejne potyczki przysporzą nam wiele radości.

Jak oceni pan grę nowych piłkarzy?

- Ja nie jestem od oceniania i ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć będąc na boisku. Jednak sam wynik mówi za siebie. Ci gracze, którzy grali od początku i ci, którzy później weszli na pewno zasłużyli na słowa pochwały. Jak już powiedziałem, to jest jednak dopiero pierwszy krok do upragnionego celu.

A jak wypadła współpraca w obronie z Danielem Treścińskim?

- Daniel jest doświadczonym zawodnikiem i jak to się mówi z niejednego pieca chleb jadł. W tym meczu grała ta czwórka obrońców, ale jest jeszcze dwóch, trzech defensorów, którzy nie zagrali z Koroną. Trener ma teraz możliwość roszad i może teraz ich dokonywać.

Zaskoczyła was czymś Korona?

- Wiedzieliśmy, że jest to zespół bardzo doświadczony i dobry. Wiedzieliśmy, że postawią nam wysoko poprzeczkę. Uważam, że byli chyba zbyt pewni siebie i zostali za to ukarani. To także wynikało z naszej bardzo dobrej gry w obronie i w ataku.

Trener Gąsior stwierdził, że źle ustawił swój zespół przed meczem ze Stalą.

- Szkoleniowiec Korony wiedział na pewno, że będziemy walczyć na boisku. My gramy o utrzymanie, więc każdy punkt u siebie, jak i na wyjeździe musimy zbierać. Przede wszystkim musimy te oczka zdobywać na własnym obiekcie. Z przeciwnikami jak Korona musimy wkładać więcej serca w grę, bo jak wiadomo mamy trochę mniejsze umiejętności od tych graczy. Uważam, ze walka, zaangażowanie w sobotę wygrało.

Można stwierdzić, że macie patent na Koronę. Drugie zwycięstwo w tym sezonie.

- Na pewno jest to jakaś niespodzianka, bo uważam, że sensacją tego nazwać nie można. Powtórzę się po raz trzeci. To jest dopiero pierwszy krok w stronę celu, jakim jest zachowanie ligowego bytu.

Kibice zapewne chcieliby oglądać cały czas tak grającą Stal.

- My także byśmy tego chcieli. Mecz meczowi nie równy. Nam się zazwyczaj zawsze grało lepiej z tymi mocniejszymi drużynami. Te kluby grają otwartą piłkę i nam się gra lepiej wtedy. Dużo trudniej się gra z zespołami, które murują drogę do bramki i tylko kontrują. My mamy większe problemy wtedy w ataku pozycyjnym. Zobaczymy jak to będzie teraz z tymi nowymi piłkarzami. Miejmy nadzieję, że będzie lepiej.

Teraz chyba te zespoły z doły tabeli nie będą się broniły, bo także potrzebują punktów. W potyczkach ze Stalą raczej będą musiały się otworzyć.

- Na pewno tak. Nie ma co się zachłystywać tym zwycięstwem. Trzeba się cieszyć, ale od poniedziałku znów czeka nas ciężka praca. W piątek czeka nas kolejna trudna potyczka, tym razem z Zagłębiem Lubin. To w końcu faworyt do awansu. Wiadomo, ze przed tym spotkaniem z Koroną mało kto wierzył, że zdobędziemy komplet oczek. Zapewne niewielu dopisywało nam jakiekolwiek punkty. Nasi bezpośredni rywale w walce o utrzymanie dopisywali trzy oczka Koronie. Zdarzyło się inaczej i pokazaliśmy tym samym, że z drużynami z czołówki też można wygrywać. Walka o utrzymanie będzie trwać do ostatniej serii gier.

Teraz właśnie zagracie w Lubinie, na nowym stadionie Zagłębia.

- Będzie ciężko. Podchodzimy jednak do tego pojedynku z takim komfortem, że zdobyliśmy już trzy punkty w zawodach z Koroną Kielce. Jedziemy tak na pewno powalczyć o jakieś oczka. Wiadomo, że oni walczą o awans do ekstraklasy, a my o utrzymanie. Piłka nożna jest taką grą, że wynik jest do końca sprawą otwartą.

W Kielcach na nowym obiekcie Jaromir Wieprzęć zdobył dwa gole. Czy marzy pan o powtórce teraz na nieobudowanym stadionie Zagłębia?

- Dla mnie to jest obojętne kto strzeli, ważne żeby te bramki przyniosły nam jakaś zdobycz punktową. Będziemy zadowoleni jeśli tak się stanie. Nie jest ważne, kto zdobywa gole. Najważniejsze jest to, żeby Stal zdobywała potrzebne nam punkty, które są potrzebne do utrzymania się w lidze.

Które miejsce Stalówka zajmie na koniec sezonu?

- Chciałbym, żebyśmy zajęli miejsce, które da nam spokojne utrzymanie bez gry w barażach, w których graliśmy już dwukrotnie. Starczy już tego. Trzeba do każdej potyczki podchodzić bardzo skoncentrowanym i zdobywać te punkty, aby nie grać w tych barażach.

Ile będzie potrzebnych punktów do utrzymania? Trener Łach mówi, że około 40.

- Uważam podobnie jak trener. Jednak zazwyczaj tak się mówi przed samą rundą. Później często wychodzi tak, że tych punktów potrzeba troszeczkę mniej. Żeby mieć pewne utrzymanie to uważam, że te 40 punktów trzeba by mieć.

Zapewne marzy wam się powtórka serii wygranych z pierwszej rundy. Później był jednak kryzys.

- Fakt, że był kryzys, ale był on spowodowany tym, że nie mieliśmy zmienników, była zbyt wąska kadra. Przyszły kartki, kontuzje i nie było kim grać. Teraz nawet jak coś się stanie, ktoś będzie musiał pauzować, to są zmiennicy. Mamy skład bardzo wyrównany. Piłkarz wchodzi z ławki i gra praktycznie to samo, co zawodnik, który został zmieniony. Trener ma możliwość roszad i doboru kadry meczowej na każde ligowe zawody tak jak chce. Mam nadzieję, że początek będzie podobno do rundy jesiennej, ale koniec już całkiem inny.

Komentarze (0)