Matus Putnocky: Przykro by było zaliczyć wpadkę akurat teraz

WP SportoweFakty / Paweł Berek
WP SportoweFakty / Paweł Berek

Uniknięcie rozluźnienia to dla Lecha główne zadanie na mecz z Arką. - Przykro by było, gdybyśmy akurat teraz pokazali się z gorszej strony - przyznał bramkarz poznaniaków, Matus Putnocky.

Tej wiosny ekipa ze stolicy Wielkopolski - licząc wszystkie rozgrywki - zanotowała pięć zwycięstw i nie straciła ani jednego gola. W piątek w Gdyni będzie więc zdecydowanym faworytem. - Na pewno nie zlekceważymy Arki. Źle by się stało, gdybyśmy dopuścili do rozprężenia po takim ważnym zwycięstwie jak to z Lechią - powiedział Słowak.

W piątek na ławce Kolejorza zabraknie zawieszonego Nenada Bjelicy. Czy nieobecność pierwszego trenera może jakoś wpłynąć na obraz boiskowych wydarzeń? - Nie mnie nie ma to żadnego wpływu, bo bramkarz jest daleko od ławki. Nie sądzę, by w ogóle nam to przeszkodziło. Za kadencji obecnego szkoleniowca zdarza się to po raz pierwszy, ale damy radę. Taktyka jest przecież ustalana już wcześniej - zaznaczył Matus Putnocky.

Wszystko wskazuje na to, że Arka będzie rywalem Lecha także w finale Pucharu Polski (oba zespoły wygrały pierwsze mecze półfinałowe w rozmiarach 3:0). Czy potyczka ligowa będzie okazją do zbudowania przewagi psychologicznej nad przeciwnikiem? - Wolę być ostrożny, bo jeszcze nie wygraliśmy dwumeczu z Pogonią Szczecin. Barcelona pokazała, że nawet zwycięstwo 4:0 nie musi dawać awansu. Poczekajmy więc na rewanż - stwierdził bramkarz.

Lechici mają wiosną kapitalną defensywę i w pięciu spotkaniach nie stracili ani jednego gola. Tu jednak Putnocky nie przypisuje sobie zbyt wielu zasług. - Pracuje na to cały zespół, a najlepszym dowodem było spotkanie z Lechią, w którym zaliczyłem może cztery kontakty z piłką. Wszystko dzięki świetnej grze obronnej kolegów - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Hit Serie A dla Napoli! Zobacz skrót meczu AS Roma - SSC Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)