W Mistrzostwach Europy U-21 2017, które w drugiej połowie czerwca odbędą się w Polsce, wezmą udział piłkarze urodzeni po 1 stycznia 1994 roku. To oznacza, że trener Marcin Dorna może sięgnąć po takich zawodników jak Arkadiusz Milik, Karol Linetty, Bartosz Kapustka czy Piotr Zieliński.
Ich zejście do "młodzieżówki" byłoby olbrzymim wzmocnieniem drużyny trenera Dorny, a Milik czy Zieliński byliby jednymi z największych gwiazd turnieju. Według prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka każdy z nich wyraził chęć wzięcia udziału w mistrzostwach. - Kariera piłkarza jest krótka, a każdy chce coś wygrać. Milik, Zieliński, Kapustka, Linetty - oni wszyscy czekają na te mistrzostwa - mówił prezes PZPN przy okazji losowania fazy grupowej turnieju, które odbyło się w grudniu w Krakowie.
Problem w tym, że mistrzostwa (16.06-30.06) odbędą się poza oficjalnym terminem FIFA, a to oznacza, że kluby, w których Polacy grają na co dzień, nie muszą zezwolić na ich udział w turnieju. Napoli chce to wykorzystać i zablokować przede wszystkim występ Milika.
Trudno nie zgodzić się z trenerem Azzurrich, Maurizio Sarrim, który jest przeciwny grze Milika na mistrzostwach. Ostatnia kolejka Serie A rozegrana zostanie 28 maja - niespełna trzy tygodnie przed początkiem turnieju, co oznacza, że Milik nie miałby chwili wytchnienia. Do tego trzeba pamiętać, że od października do stycznia pauzował przez poważną kontuzją kolana i jeszcze nie wrócił do optymalnej formy, a występ na ME U-21 2017 zaburzy jego przygotowania do sezonu 2017/2018.
ZOBACZ WIDEO Sergio Ramos znowu uratował Real! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Polski Związek Piłki Nożnej chce interweniować w tej sprawie w Napoli, ale czy pójście na wojnę z włoskim klubem jest konieczne? Owszem, występ Milika zwiększy szansę Polski na zdobycie medalu, ale nie ma co kruszyć kopii z Napoli i ryzykować, że na napastnika spadnie gniew znanego z porywczego charakteru Aurelio De Laurentiisa i trenera Sarriego.
Mało tego, brak Milika może leżeć nawet w interesie polskiej piłki, bo zamiast niego na mistrzostwach zagrają inni utalentowani napastnicy. Na razie Dawid Kownacki, Jarosław Niezgoda czy Krzysztof Piątek, którzy mogą być partnerami Mariusza Stępińskiego (jego pozycja w kadrze U-21 jest niepodważalna), błyszczą w polskiej lidze, ale warto sprawdzić, jak wypadną na tle najlepszych młodzieżowców Starego Kontynentu. W dodatku zagrają pod nieznaną sobie presją, więc Adam Nawałka, pod skrzydła którego mają według planu trafić w niedalekiej przyszłości, dostałby przy okazji odpowiedzi na kilka interesujących pytań.
Mistrzostwa Europy w tej kategorii wiekowej to okno wystawowe - kto błyśnie na turnieju, może liczyć na korzystny transfer do klubu z najlepszych lig Europy, a dodatkowa promocja na arenie międzynarodowej takich zawodników jak Kownacki, Niezgoda czy Piątek może wyjść na dobre polskiej piłce. Jeśli Milik będzie mógł zagrać na mistrzostwach, dla jednego z nich w ogóle zabraknie miejsce w kadrze na turniej, a ich szanse na grę zmaleją do zera. Tymczasem dobry występ na turnieju i idący za tym transfer może nadać rozpędu ich rozwojowi, a na tym polski futbol w dłuższej perspektywie zyska więcej, niż da mu medal młodzieżowych mistrzostw Europy, który przyniesie korzyści głównie wizerunkowe.
Istnieją jeszcze dwa powody, dla których PZPN nie musi naciskać na udział Milika w mistrzostwach. Po pierwsze, 10 czerwca, czyli sześć dni przed startem turnieju i w trakcie zgrupowania w Arłamowie, kadrę A czeka mecz 6. kolejki el. MŚ 2018 z Rumunią. Będący w formie Milik bardziej przyda się drużynie Nawałki niż "młodzieżówce" - w końcu interes pierwszej reprezentacji jest najważniejszy.
Po drugie, trener Dorna jest perfekcjonistą i dba o każdy szczegół przygotowań do turnieju. Od dwóch lat szlifuje ze swoimi podopiecznymi schematy, z których jego zespół ma korzystać podczas mistrzostw, a Milik po raz ostatni w prowadzonej przez niego drużynie zagrał... w listopadzie 2013 roku - jeszcze w eliminacjach do poprzednich mistrzostw. Nikt nie wątpi w klasę Milika - jest najlepszym polskim napastnikiem w tej kategorii wiekowej - ale nie jest pewne to, czy w niespełna dwa tygodnie zdążyłby zgrać się z kolegami na tyle, by wzmocnić "młodzieżówkę" tak, jak się od niego oczekuje. A rozczarowanych kibiców i sfrustrowanego tym Milika Mistrzostwa Europy U-21 2017 nie potrzebują.