Damir Kojasević - czarnogórski Messi, który kochał życie

Damir Kojasević przed laty nie zrobił w Polsce kariery, a dziś jest jedną z gwiazd reprezentacji Czarnogóry. - To był taki "mały Messi" - wspomina Tomasz Frankowski. - Świetny piłkarz, ale chciał korzystać z uroków życia - dodaje Veljko Nikitović.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Damir Kojasević grał już w Polsce w latach 2008-2009 PAP / Bartłomiej Zborowski / Damir Kojasević grał już w Polsce w latach 2008-2009
W czterech jesiennych meczach el. MŚ 2018 Czarnogóra zdobyła dziewięć bramek, a w strzeleniu czterech goli udział miał Damir Kojasević. To 30-latek, który w sezonach 2008/2009 i 2009/2010 występował w Jagiellonii Białystok i Górniku Łęczna, ale jego pobyt w Polsce pamiętają głównie koneserzy ekstraklasy.

"Mały Messi"

- Wiedziałem, że ma duże możliwości. To był bardzo ciekawy chłopak, który świetnie grał jeden na jeden. Miał bardzo dobrą technikę, a choć był niewysoki, to był silny. Miał wtedy trochę swoich problemów, ale skoro doszedł do miejsca, w którym teraz jest, to uporał się z nimi - mówi WP SportoweFakty trener Michał Probierz, za którego kadencji 21-letni Kojasević trafił do Jagiellonii.

O jakich problemach mowa? Wszyscy nabierają wody w usta, ale sam Kojasević nie ukrywa, że zaprzyjaźnił się z Kamilem Grosickim, który w tamtych czasach nie należał do świętoszków i grzechy młodości popełniał jeden za drugim.

Probierz nie chce rozdrapywać starych ran: - Trenerzy są od tego, by pomagać i wskazywać drogę, ale często za piłkarzami się nie trafi. Miał swoje kłopoty, ale skupmy się na pozytywach: wyszedł z tego, jest dobrym piłkarzem i reprezentuje swój kraj.

ZOBACZ WIDEO Sześć goli w meczu Barcelony. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Zauroczony Kojaseviciem był Tomasz Frankowski, który w styczniu 2009 roku wrócił do Polski po czteroletniej przerwie. Czterokrotnemu królowi strzelców ekstraklasy zaimponować nie jest łatwo, bo w czasach gry w Wiśle Kraków występował z najlepszymi polskimi zawodnikami, ale Kojasevicia wspomina z podekscytowaniem.

- To był chłopak z dużym potencjałem. Kiedy w styczniu 2009 roku wróciłem do Jagiellonii, to od razu wpadł mi w oko. Wyglądał naprawdę fajnie. To był taki "mały Messi". Był szybki, dynamiczny, szukający gry - ja lubię ten typ zawodników - mówi Frankowski.

22-krotny reprezentant Polski też podkreśla, że Kojasević nie w pełni poświęcał się futbolowi: - Miał coś nie tak z głową poza boiskiem. To był wtedy chłopak niedojrzały, nieułożony, który potrzebował opieki.

Kochał życie

Kojasević rozegrał w barwach Jagiellonii 23 spotkania w ekstraklasie, w których strzelił jednego gola i zaliczył trzy asysty, ale status podstawowego zawodnika miał tylko w rundzie jesiennej sezonu 2008/2009. Wiosną, po przyjściu Grosickiego, wypadł z "11", a na kolejny sezon został wypożyczony do I-ligowego wówczas Górnika Łęczna.

- Damir już wtedy był bardzo dobrym piłkarzem. Był świetny technicznie i szybki, ale kiedy był w Górniku, to nie był głową w Łęcznej. Ciągle wspominał Jagiellonię. Mówił, że w Białymstoku mu się lepiej żyło i grało - wspomina wieloletni piłkarz Górnika, Veljko Nikitović.

- W Górniku czuł się jak na zesłaniu i dlatego nie pokazał u nas pełni umiejętności. Na treningach widać było, że to gościu, który ma papiery na duże granie. Prejuce Nakoulma, który też był wtedy w Górniku, również potrzebował czasu na adaptację w Górniku, ale on był w innej sytuacji, bo przyszedł do nas z mniejszego klubu, z Hetmana Zamość i dla niego to był sportowy awans - dodaje Serb.

Nikitović twierdzi, że w Łęcznej Czarnogórzec też miał problemy z utrzymaniem sportowego trybu życia: - Nie ma co ukrywać, że tak nie było. Był młody, mieszkał w Lublinie, a to fajne, studenckie miasto i chciał trochę skorzystać z uroków życia. Kochał życie. Myślę, że późniejsze okoliczności, czyli zmiany otoczenia i walka o piłkarską przyszłość pozwoliły mu grać na miarę potencjału.

Odkrycie selekcjonera

Dla Górnika Kojasević rozegrał tylko osiem spotkań i w przerwie zimowej sezonu 2009/2010 wrócił do Jagiellonii, a w marcu 2010 roku rozwiązał kontrakt z klubem. - Byłem zaskoczony, że zrezygnował z gry w Jagiellonii, ale wyjechał szukać szczęścia gdzieś indziej. Zeszło mu to pewnie dłużej, niż zakładał, ale po tych kilku latach je znalazł. Szkoda jednak, że nie został w Jagiellonii na dłużej. Później w Białymstoku pojawił się Dani Quintana, który miał bardzo podobne walory i sprawdził się w naszym klubie i w ekstraklasie - mówi Frankowski.

Nim we wrześniu minionego roku zadebiutował w reprezentacji Czarnogóry, przeszedł długą drogę. Po wyjeździe z Polski wrócił do ojczyzny, ale potem grał też w Bośni i Hercegowini, Kazachstanie i Uzbekistanie, ponownie w Czarnogórze, a od stycznia minionego roku jest zawodnikiem mistrza Macedonii, Vardara Skopje. Dobrą grą dla tego ostatniego klubu zwrócił na siebie uwagę Ljubisy Tumbakovicia, który szukał nowych twarzy do reprezentacji Czarnogóry. Dziś Kojasević jest podstawowym zawodnikiem drużyny narodowej, a w jesiennych meczach el. MŚ 2018 strzelił jednego gola i zaliczył trzy asysty.

- Odkąd odszedł z Jagiellonii, widziałem go na żywo w dwóch meczach. Rozwinął się, może być bardzo dużym zagrożeniem dla Polski. Jest szybki i dobrze gra jeden na jeden. Musimy na niego uważać - ostrzega Probierz.

Nikitović wierzy, że polscy obrońcy zdołają go zneutralizować: - Oglądałem mecze Czarnogóry właśnie ze względu na Damira. Grał jako fałszywy prawoskrzydłowy - fałszywy, bo to lewonożny zawodnik i schodził do środka. Jest groźny z piłką przy nodze, dobrze gra jeden na jeden i świetnie bije stałe fragmenty gry. Polacy muszą na niego uważać, ale myślę, że nie dadzą mu rozwinąć skrzydeł.

Urugwaj Suáreza kontra Brazylia Neymara! Argentyna Messiego kontra Chile Sáncheza! Zobacz mecze eliminacji do MŚ FIFA 2018 w strefie CONMEBOL NA ŻYWO 23 i 24.03 w kanałach ELEVEN SPORTS na elevensports.pl lub u takich operatorów jak nc+, Cyfrowy Polsat, UPC, Vectra, INEA, Toya czy Netia. 

Damir Kojasević zagrozi reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×