Mecze z Włochami i Czechami miały entuzjastycznie nastawić piłkarzy i kibiców przed zbliżającym się wielkimi krokami turniejem, którego Polska jest gospodarzem. Niestety, skończyło się na dwóch porażkach 1:2 i całej masie znaków zapytania.
Podczas poniedziałkowego spotkania na Kolporter Arenie, jednej z aren mistrzostw, Biało-Czerwoni długimi fragmentami byli totalnie bezradni w ataku. - Długi czas czekaliśmy, taka była taktyka - tłumaczył Paweł Dawidowicz. - Wiedzieliśmy co Czesi grają i czekaliśmy na swoje okazje. Myślę, że w pierwszej połowie nic za bardzo nie mieli, my coś robiliśmy, coś się działo, brakowało szczegółów - ocenił.
Te szczegóły to brak dokładnych wrzutek, a także wyjścia poza schemat. Dobrze ustawiająca się defensywa gości nie dawała sobie zrobić krzywdy. Co gorsza, mimo roszad w składzie obraz gry długo nie ulegał poprawie. W drugiej połowie znacznie groźniejsi byli rywale. - W drugiej połowie mieli dwie sytuacje i dwie strzelili, przynajmniej tak z boiska to wyglądało.
Polacy swój pierwszy mecz w ramach ME U-21 rozegrają 16 czerwca. Do tego czasu nie zmierzą się już z żadnym przeciwnikiem. Czy mimo słabszych rezultatów czują się gotowi do rywalizacji o coś więcej, niż tylko rola statystów w grupie A? - Słabych drużyn nie ma, ale jesteśmy gotowi na te mecze. Wiadomo, że chcemy wygrywać, jak najlepiej się pokazać. Najważniejsze mecze dopiero przed nami i to na nich się skupimy, żeby odnosić zwycięstwa - zakończył Dawidowicz.
Przypomnijmy, że rywalami reprezentacji Polski będą Słowacy, Szwedzi oraz Anglicy.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Piszczek: Od początku wiedziałem, co chcę zrobić