Czytaj w "PN": Futbol według Mauricio Pochettino

PAP/EPA / TRACEY NEARMY / Na zdjęciu: Mauricio Pochettino
PAP/EPA / TRACEY NEARMY / Na zdjęciu: Mauricio Pochettino

Niektórzy żartują, że aby u niego grać, trzeba mieć dwa serca lub trzy płuca. On zapewne chciałby jednego i drugiego. Nie wszyscy go kochają.

Przemysław Pawlak

Tytan pracy, bramkarz Southampton Kelvin Davis przyniósł mu zegar z szatni, żeby pokazać, jak długi był trening. Nie wszyscy piłkarze go kochają, ale ci, których przekonał do siebie, mówią tak jak ostatnio Hugo Lloris: - To, czy odejdę z Tottenhamu, zależy od tego, jak potoczy się przyszłość w klubie Mauricio. Pewnego dnia zostanie najlepszym trenerem na świecie, zresztą dla mnie już nim jest.

Mauricio Pochettino został kapitalnie scharakteryzowany w tekście opublikowanym na stronie internetowej BBC, przez argentyńskiego dziennikarza Martina Mazura: - Część zawodników uświadamia sobie, że chcą być trenerami, kiedy są blisko zawieszenia butów na kołku. Pochettino był trenerem niemalże od pierwszego dnia, kiedy je założył.

ZOBACZ WIDEO Piotr Zieliński: Wszyscy musimy ciągnąć ten wózek

Szalony nauczyciel

Styl pracy, sposób gry, wyobrażenie o składzie - tego wszystkiego uczył się u trenerskiego guru Marcelo Bielsy. Mauricio wychowywał się w osadzie Murphy w Argentynie. Ojciec pracował na roli, rodzina nie opływała w luksusy. W 1978 roku Pochettino po raz pierwszy oglądał mecze w telewizji, w trakcie mundialu, ale nie w domu, tylko w lokalnym klubie. Ojciec dopiero niedługo po MŚ ’78 sprawił odbiornik rodzinie, ale włączanie go nie było codziennością, gdyż najpierw musiał wymontować akumulator z traktora, którym przecież zarabiał na życie, i podpiąć pod czarno-biały telewizor...

Mauricio dorastał, grając w piłkę, a kiedy miał 14 lat, o 2 nad ranem nawiedził go Bielsa. Może przez takie pomysły mówi się o nim El Loco, czyli szaleniec, a może dlatego, iż powiedział, że gdyby piłkarze byli maszynami, on nigdy nie przegrałby meczu? W każdym razie Bielsa skaperował młodego Mauricio i zabrał do Newell’s Old Boys.

Tam Pochettino chłonął jego wiedzę. To u Bielsy nauczył się, że piłkarze muszą grać intensywnie, dominować fizycznie nad przeciwnikiem, stosować wysoki pressing i że najlepiej jeśli drużyna zbudowana jest w oparciu o doświadczonych, ale też i o młodych zawodników: - Kiedy dotarliśmy do finału Copa Libertadores, nasz skład był podobny do tego, który teraz mam w Tottenhamie - opowiadał w 2016 roku. - Mam na myśli średnią wieku oraz balans między doświadczonymi a młodymi zawodnikami.

Młodzi byli zapatrzeni w Bielsę, byli płucami zespołu na boisku, ale obrońcy mieli też inne zadania. Trener kazał im na przykład czytać trzy relacje z meczów Newell’s Old Boys, obserwowali także przeciwników, a następnie opowiadali o swoich przemyśleniach w trakcie odpraw, stojąc przed resztą kolegów. Uczył piłkarzy rozumienia futbolu, taktyki. - Jest dla mnie jak ojciec - mówi wprost o Bielsie menedżer Kogutów.

Nie brakuje głosów, że Pochettino to jeden z najlepszych piłkarzy w historii Espanyolu Barcelona. W Katalonii zapracował sobie na szacunek, nic więc dziwnego, że właśnie tam stawiał pierwsze trenerskie kroki. A właściwie to susy. Po zakończeniu kariery piłkarskiej zdobył wymagane uprawnienia, pracował jako asystent trenera z kobiecą drużyną, potem przyszedł czas na męski zespół Espanyolu. Przejął Papużki w strefie spadkowej, bez problemu wywalczył utrzymanie, po drodze wygrywając w jaskini lwa i odwiecznego rywala, czyli na Camp Nou z Barceloną, prowadzoną przez Pepa Guardiolę. Zresztą to właśnie słynny Hiszpan tak charakteryzował Espanyol pod batutą Pochettino: - Są drużyny, które w trakcie meczu czekają na ciebie, i te, które same ciebie szukają. Espanyol należy do tych drugich.

(...)

[b]CAŁY TEKST W NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA "PIŁKA NOŻNA".

[/b]

Źródło artykułu: