Pojedynek Hull City z West Ham United pod względem indywidualnym był starciem Kamila Grosickiego z Robertem Snodgrassem. Gdyby nie to, że Szkot zimą odszedł z Tygrysów, to mogłoby nie być transferu polskiego skrzydłowego.
Snodgrass był prawdziwym motorem napędowym akcji Hull City i w 20 ligowych meczach strzelił siedem bramek i dorzucił trzy asysty - co jak na warunki ekipy Tygrysów było doskonałym wynikiem. Jego kontrakt wygasał jednak latem tego roku i odrzucił propozycję przedłużenia go. Hull miało dwa wyjścia: sprzedać go zimą i zarobić kilka milionów, albo stracić latem za darmo. Wybrało pierwszą opcję.
Snodgrass za 12 milionów euro przeniósł się do Młotów, a większą część z tej kwoty (9 mln) zainwestowano w Grosickiego. Polak potrzebował siedmiu spotkań, żeby zrównać się liczbą asyst ze Snodgrassem.
Premierową zaliczył w spotkaniu z Leicester City (chociaż nie wszyscy statystycy liczą mu ją, gdyż ich zdaniem Kasper Schmeichel trącił piłkę), a dwie dorzucił w sobotnim starciu z WHU. Najpierw trącił futbolówkę, którą następnie umieścił w siatce Andrew Robertson, a później po dośrodkowaniu z kornera gola głową uzyskał Andrea Ranocchia.
Grosicki ma zatem trzy asysty w Premier League i z obecnego składu żaden inny gracz nie może się pochwalić takim wynikiem. Polak jest też jedynym piłkarzem Hull w całym sezonie, który w meczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii w jednym spotkaniu dwukrotnie otwierał drogę do bramki swoim kolegom z drużyny.
ZOBACZ WIDEO Monaco rozbite przez PSG w Pucharze Ligi Francuskiej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]