Do przerwy powinno być 2:0, a madrycka, królewska korona strącona i zdeptana. Najpierw Chilijczyk Arturo Vidal po rzucie rożnym swoją wystylizowaną do przesady głową posłał petardę na bramkę Keylora Navasa i nawet taki mistrz refleksu jak Kostarykańczyk nie był w stanie nic zrobić. Tuż przed przerwą Vidal stanął na jedenastym metrze, bo sędzia uznał, że Dani Carvajal dotknął piłkę ręką w polu karnym. Pomocnik Bayernu odpalił kolejny pocisk. Tym razem wysoko ponad bramką.
W ogóle Arturo Vidal był jedynym piłkarzem Bayernu, który w pierwszej połowie mógł strzelić Realowi gola. Miał jeszcze dwie inne szanse. Chilijczyk to zawodnik, który w grę wkłada wszystko co ma. Nieprzypadkowo. - Chłód, głód, niepewność to moje bolesne wspomnienia. Dały mi jednak siłę, aby iść w świat i walczyć. Wiem, że gorzej jak w czasach dzieciństwa już nie będę miał - opowiada. Gra dla siebie, dla rodziny i mamy, która ochroniła go przed brutalnym światem. To dla niej spełnia swoje marzenia.
Gdy zmarnował jedenastkę, nie mógł w to uwierzyć. Zdruzgotany, jakby właśnie przegrał finał mistrzostw świata, szedł do szatni pocieszany przez kolegów. Marzenie o pokonaniu Realu tak bliskie było ziszczenia.
Bayern powinien prowadzić dwoma golami, ale to Real sprawiał do przerwy nieco lepsze wrażenie. W 18. minucie tylko geniusz Manuela Neuera uchronił gospodarzy przed stratą gola. Gareth Bale uderzył głową, a Niemiec czubkiem palca sparował piłkę na poprzeczkę. Wskutek nieobecności Roberta Lewandowskiego Carlo Ancelotti na szpicy wystawił Thomasa Muellera. "Lewandowski by to strzelił" - można było pomyśleć, gdy w jednej z akcji w polu karnym Niemcowi piłka zaplątała się pod nogami. Thomas Mueller po prostu nie jest Robertem Lewandowskim. Gdy niedawno dziennikarze zapytali prezydenta Bayernu Karla-Heinza Rummenigge o zastępcę Polaka, ten powiedział że nie ma takiej potrzeby, bo Lewandowski jak Gerd Mueller, nigdy nie jest kontuzjowany.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu
W 47. minucie Real wyrównał. Dani Carvajal dośrodkował z prawej strony w pole karne, a Cristiano Ronaldo strzałem z woleja pokonał Manuela Neuera. Bramkarz Bayernu wrócił do gry po kontuzji i w 55. minucie ponownie pokazał, dlaczego najprawdopodobniej jest najlepszy na świecie. Kolejną główkę Garetha Bale'a też obronił cudem.
Po godzinie mistrz Niemiec był już w wielkich tarapatach. Javi Martinez faulem przerwał kontrę Realu, zatrzymał Cristiano Ronaldo, zobaczył drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. Królewscy mieli więcej miejsca, łatwo przedostawali się pod pole karne Bayernu i zdominowali gospodarzy. Neuer znowu efektownie obronił, tym razem strzał Karima Benzemy, a w magiczny sposób, wystawiając rękę zatrzymał bombę Ronaldo. Portugalczyk tylko złapał się za głowę. W 77. minucie już się cieszył, gdy złapał Neuera na wykroku i posłał mu piłkę między nogami.
To był mecz Ronaldo. Strzelił dwa gole i "wyrzucił" z boiska Martineza.
Real osiągnął w Monachium to co chciał. Wygrał i teraz on rozdaje karty. Robert Lewandowski do wtorku powinien już wyleczyć uraz. Bez niego Bayern nie ma żadnych szans, musi powtórzyć mecz z 2013 roku, gdy wbił Realowi cztery gole. Awans Bayernu jest na jego barkach. Marzenia Arturo Vidala również.
Bayern Monachium - Real Madryt 1:2 (1:0)
1:0 - Arturo Vidal 26
1:1 - Cristiano Ronaldo 57
1:2 - Cristiano Ronaldo 77
Bayern Monachium: Manuel Neuer - Philipp Lahm, Jerome Boateng, Javi Martinez, David Alaba - Xabi Alonso (Juan Bernat 63), Arturo Vidal, Franck Ribery (Douglas Costa 66), Thiago Alcantara, Arjen Robben - Thomas Mueller (Kingsley Coman 81)
Real Madryt: Keylor Navas - Dani Carvajal, Sergio Ramos, Nacho, Marcelo - Toni Kroos, Casemiro, Luka Modrić (Mateo Kovacić 90+1) - Gareth Bale (Marco Asensio 58), Cristiano Ronaldo, Karim Benzema (James Rodriguez 83)
Żółte kartki: Xabi Alonso, Javi Martinez, Arturo Vidal - Toni Kroos, Dani Carvajal
Czerwona kartka: Javi Martinez (dwie żółte)