Michał Listkiewicz: Szykują się zmiany po zamachu w Dortmundzie

Reuters / Na zdjęciu: uszkodzony w wyniku wybuchu autokar BVB
Reuters / Na zdjęciu: uszkodzony w wyniku wybuchu autokar BVB

Decyzję o rozegraniu meczu w środę podjęła UEFA. Policja dotąd odmawiała eskorty, to się na pewno zmieni - mówi delegat UEFA, Michał Listkiewicz.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Piłkarze Borussii Dortmund narzekali, że muszą grać z AS Monaco niespełna dobę po zamachu.

Michał Listkiewicz, delegat UEFA: Mecz musiał odbyć się w środę. Nie było podstaw, by odkładać to spotkanie w czasie. Do Niemiec przyjechali kibice z Francji. Fani Borussii pięknie ugościli ich w swoich domach, ale trudno, żeby kibice AS Monaco siedzieli tam tydzień, lub wracali do kraju i jechali do Dortmundu jeszcze raz. Wiązałoby się to z ogromnymi kosztami. Gdyby były ofiary śmiertelne, żałoba, to zmieniałoby postać rzeczy. Oczywiście to, co się stało, było straszne, ale na szczęście skończyło się tylko na jednym rannym. UEFA skonsultowała się z klubem, czy piłkarze BVB nie są w szoku, czy nie odnieśli obrażeń.

Czyja to była decyzja, żeby rozegrać mecz już w środę?

Decyzję o rozegraniu meczu w środę podjęła UEFA. Sama. Również w porozumieniu z partnerami telewizyjnymi. Kluby musiały się po prostu podporządkować.

A gdyby się nie zgodziły?

To byłyby negocjacje, kiedy grać. Ale kluby wiedziały o własnym interesie. Rozgrywki ligowe są na finiszu.

Sokratis Papastatopulos powiedział po meczu, że "UEFA potraktowała zawodników BVB jak zwierzęta".

Bardzo emocjonalna wypowiedź. Oba kluby się na to zgodziły.

ZOBACZ WIDEO Wybuchy w Dortmundzie. Co wiemy?

Takie postępowanie jest fair względem zawodników, którzy przeżyli dramat?

Na igrzyskach olimpijskich w Monachium w 1972 roku był zamach na izraelskich sportowców. Zginęło kilkanaście osób, ale igrzyska trwały dalej. Pamiętam też inne sytuacje: słynne spotkanie Polska - Niemcy w 1974 roku na wodzie, gdzie boisko nie nadawało się do gry, a kazali dokończyć mecz. Przepisy są proste: jeżeli mecz z jakiś przyczyn nie może być rozegrany w terminie, ustala się kolejny, na następny dzień. Dotyczy to kwestii pogody, światła czy bezpieczeństwa. Jedyny przypadek, w którym można wydłużyć przerwę, jest choroba, zatrucie pokarmowe drużyny. W przypadku poświadczenia lekarza można o to wnioskować. W Lidze Mistrzów przełożenie spotkania jest niemożliwe. Terminy są bardzo napięte, nie byłoby gdzie tego meczu wepchnąć. To była jedyna możliwa decyzja.

Czyli uważa pan, że to słuszna decyzja?

Tak. Gdyby mecz przełożono na zupełnie inny termin, zwyciężyliby terroryści. Oni by się cieszyli, że skomplikowali wszystkim życie, że zatrzymali całe rozgrywki. A tu mieliśmy wyraz solidarności. Piłkarze wyszli i pokazali złym ludziom, że nas nie pokonają. Nie zgadzam się z Sokratisem Papastatopulosem. W Polsce w czasie okupacji nie można było grać w piłkę, Niemcy zabraniali. Groziły za to łapanki, aresztowania, wywózka do obozu. Mimo to toczyły się rozgrywki podziemne. Grano w lesie, ukrytych boiskach. Nie ma takiej siły, która zniszczy futbol.

Co zmieni się po zamachach w Dortmundzie?

Policja odmawiała dotąd eskortowania drużyn piłkarskich na stadion, bo jedynym powodem było najczęściej ominięcie natężenia ruchu, czyli po prostu szybszy przejazd na stadion. W większości krajów policja zaczęła odmawiać eskorty tłumacząc, że ma inne zadania, że nie jest biurem przewozowym, i że piłkarze nie mają do pokonania długiej trasy z hotelu. Teraz nie będzie dyskusji. Nie chodzi o to, by zawodnicy jechali 10 minut krócej, a żeby dojechali. Teraz to policja będzie najpewniej wyznaczać trasę, a nie kierowca czy klub. Dbać będzie o szczegóły, również o dokładną godzinę, bo dotąd trenerzy chcieli wyruszać z hotelu jak najpóźniej, by długo nie siedzieć na stadionie.

Co z kwestią wyposażenia autokarów?

Żadne opancerzenie nic nie da, jeżeli trasa nie będzie odpowiednio zabezpieczona. Może trzeba się zastanowić również nad zamknięciem ruchu, bardziej szczegółową kontrolą, jak przed przyjazdem głów państwa.

Źródło artykułu: