Beniaminek wygrał pierwszy mecz na wyjeździe i pierwszy w historii spotkań z Chojniczanką Chojnice. Na Pomorzu od początku dużo tyszanom wychodziło. Na prowadzenie wyszli po szybkim ataku i strzale Jakuba Świerczoka. Drugiego gola zdobyli dzięki stałemu fragmentowi. Ostatecznie doprowadzili do wyniku 4:1. Było widać, że drużynie pomógł powrót jej najlepszego duetu Grzeszczyk - Świerczok.
- Ten mecz mógł podobać się kibicom. Rywalizacja była w szybkim tempie, do czego zmuszała pogoda. Drużyny wypracowały sobie sytuacje podbramkowe, a ich wykorzystywanie było naszym atutem - analizuje Jurij Szatałow, trener GKS-u Tychy.
Celem beniaminka jest utrzymanie w Nice I lidze. Plasuje się dopiero na miejscu barażowym i przed jego przyjazdem do Chojnic, prawie nic nie przemawiało za zwycięstwem. GKS sprawił największą niespodziankę w 26. kolejce.
- Rozmawiamy od kilku tygodni, że powinniśmy grać odważniej. W meczu z Chojniczanką chłopcy przekonali się, że odważna gra popłaca. Ten mecz był na to dowodem. Cieszę się, że słowa dotarły i jest to dobry prognostyk na przyszłość. Zagraliśmy w Chojnicach dokładnie tak jak chcieliśmy - zaznacza Szatałow.
GKS Tychy wróci w 27. serii gier na własny stadion i podejmie Stomil Olsztyn.
ZOBACZ WIDEO Piłkarski horror w Mediolanie. Zobacz skrót meczu Inter - AC Milan [ZDJĘCIA ELEVEN]