Zespół sędziowski pod wodzą Viktora Kassaia popełnił we wtorek wiele błędów, ale trzy z nich miały istotny wpływ na przebieg meczu i końcowy wynik. Najpierw w 84. minucie, przy prowadzeniu Bayernu 2:1, Węgier ukarał Arturo Vidala drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką, a w dogrywce uznał gole Cristiano Ronaldo na 2:2 i 3:2, które padły po wyraźnych spalonych.
Na głowę uznanego arbitra posypały się gromy, a ekipa z Bawarii nie ma zamiaru kryć swojego rozczarowania. Vidal przyznał, że Kassai "okradł i upokorzył" Bayern, a Thomas Mueller stwierdził, że mistrzowie Niemiec grali w końcówce "w dziesięciu na czternastu". Maskę dyplomaty zdjął też prezydent Bayernu, Karl-Heinz Rummenigge.
- Po 90 minutach wygraliśmy w Madrycie 2:1. Naszej drużynie należą się też słowa uznania za postawę przez całe 120 minut - stwierdził po spotkaniu Rummenigge, dodając: - Na boisku było sześciu sędziów, a dostaliśmy czerwoną kartkę w sytuacji, w której nawet nie było faulu. Do tego straciliśmy dwa gole po ewidentnych spalonych, a gdy Robert Lewandowski był w dogodnej sytuacji, odgwizdany został spalony, którego nie było. To pierwszy raz, kiedy jestem naprawdę wściekły. Jestem wściekły, ponieważ zostaliśmy obrabowani. Dosłownie: zostaliśmy obrabowani.
ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani