2 gole, 0 kołysek - to najważniejsze statystki dotyczące występu Lewandowskiego na Volkswagen-Arena. Nasz napastnik wreszcie trafił do siatki i uspokoił kibiców reprezentacji Polski. Bo ostatnio przeżywał trudne chwile.
Nie szło Bayernowi, nie szło też Lewandowskiemu. Bawarczycy nie wygrali pięciu kolejnych meczów, Polak w mediach zaczął zbierać "czwórki" i "piątki" ("szóstka" to nota najniższa), a "Bild" z niepokojem pytał: - Gdzie się podziało jego opanowanie?
Teraz wszystko wróciło do normy.
Polak znów zagrał tak, jak przed kontuzją barku. Był opanowany i bezlitosny. Najpierw Thomas Mueller wycofał piłkę na 14. metr, a Lewandowski rozejrzał się i ze spokojem uderzył w prawy górny róg. To było jak rzut karny, zabrakło tylko rozbiegu i pauzy przed strzałem.
ZOBACZ WIDEO Atalanta grała do końca, Juventus stracił punkty. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
Drugi gol także nie miał długiej historii. Wystarczyło dośrodkowanie Kingsleya Comana, drzemka obrońców oraz dwa metry kwadratowe wolnej przestrzeni. Lewandowski przyjął, błyskawicznie uderzył. I odzyskał prowadzenie w klasyfikacji strzelców Bundesligi, gdzie 3 kolejki przed końcem sezonu ma gola przewagi nad Pierrem-Emerickiem Aubameyangiem.
A Lewandowski miał też asystę, bo to po jego strzale w słupek piłkę do pustej bramki wbił Thomas Mueller. Wcześniej Arjen Robben - jak to Arjen Robben - zszedł z prawego skrzydła do środka i uderzył zza pola karnego. Z ostrego kąta Koena Casteelsa pokonał jeszcze Joshua Kimmich, a w pierwszej połowie rzut wolny technicznym strzałem nad murem na gola zamienił David Alaba.
Bayern zagrał koncert, wytańczył i wyśpiewał efektowny musical. A gospodarzy na meczu jakby nie było.
Przyjezdni dzięki wygranej zapewnili sobie mistrzostwo Niemiec, ale hucznej fety w Monachium spodziewać się trudno. Bawarczycy wciąż raczej będą leczyć kaca, bo wcześniej w ciągu tygodnia stracili szanse na wygranie Ligi Mistrzów oraz zdobycie Pucharu Niemiec. Sobotnim meczem sezon właściwie się dla nich zakończył.
O ile monachijczycy są rozczarowani, to VFL śni koszmar. Piłkarze z Wolfsburga przegrali cztery z pięciu ostatnich meczów i mają punkt przewagi nad strefą spadkową. Na domiar złego nie wiadomo, czy w kolejnych meczach pomoże im Jakub Błaszczykowski, który sobotnie spotkanie zakończył w przerwie, prawdopodobnie z urazem kolana.
Wcześniej reprezentant Polski był aktywny, szarpał w obronie i ataku. Raz starł się też pod linią boczną z Lewandowskim. Naszego napastnika tego dnia powstrzymać się jednak nie dało. On przecież mecze z Wolfsburgiem uwielbia. Kiedyś w 9 minut wbił mu 5 goli.
VfL Wolfsburg - Bayern Monachium 0:6 (0:3)
0:1 - David Alaba 19'
0:2 - Robert Lewandowski 36'
0:3 - Robert Lewandowski 45'
0:4 - Arjen Robben 66'
0:5 - Thomas Mueller 80'
0:6 - Joshua Kimmich 86'
VFL: Koen Casteels - Jakub Błaszczykowski (Vierinha 46'), Robin Knoche, Ricardo Rodriguez (Paul Seguin 67'), Jannes Horn - Luiz Gustavo, Riechedly Bazoer - Daniel Didavi (Paul-Goerges Ntep 79'), Maximilian Arnold, Yannick Gerhardt - Mario Gomez.
Bayern: Sven Ulreich - Philipp Lahm (Rafinha 71'), Javi Martinez, Mats Hummels (Juan Bernat 68'), David Alaba - Joshua Kimmich, Thiago Alcantara (75' Renato Sanches) - Arjen Robben, Thomas Mueller, Kingsley Coman - Robert Lewandowski.
Żółte kartki: Luis Gustavo
Czerwona kartka: Luis Gustavo (druga żółta - 78')