W Cracovii jak u Wołoszańskiego. "Nic nie zapowiadało tego, co się wydarzy"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Miesiąc przed startem nowego sezonu Cracovię dotknął paraliż. Drużyna rozpoczęła przygotowania bez trenera, dyrektor sportowy został zatrzymany przez ABW, a wiceprezes wziął urlop. W związku z tym bieżące zarządzanie wziął na siebie Janusz Filipiak.

"Wczesnym popołudniem 19 czerwca 2017 roku Jacek Zieliński, trener Cracovii, wrócił do kwatery głównej krakowskiego klubu po towarzyskim obiedzie ze znajomym. Szkoleniowiec miał poczynić ostatnie przygotowania do pierwszego po letniej przerwie treningu swojej drużyny. Nic nie zapowiadało tego, co wydarzy się w Krakowie w ciągu następnych 48 godzin..." - gdyby Bogusław Wołoszański poświęcił Cracovii jeden z odcinków swojego kultowego programu, wstęp do niego brzmiałby właśnie tak.

Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie, ale nie do końca według misternego planu przygotowanego przez Janusza Filipiaka. Właściciel klubu zakładał zdetonowanie dwóch dużych bomb, ale nie spodziewał się, że jego jednostka w międzyczasie dostanie nadlatującymi z Chorzowa odłamkami.

"Po powrocie do gabinetu Jacka Zielińskiego odwiedził Jakub Tabisz, wiceprezes Cracovii. Najbardziej zaufany człowiek Profesora przekazał szkoleniowcowi, że jego misja w Krakowie dobiegła końca" - recytowałby Wołoszański.

Filipiak najpierw potwierdził, że jeśli w czymś jest konsekwentny, to tylko w tym, że jest niekonsekwentny. Zieliński został zwolniony wbrew wcześniejszym deklaracjom właściciela klubu, a do tego decyzja zapadła dosłownie kilkanaście godzin przed pierwszym po letniej przerwie treningiem. To wzbudziło duży niesmak w środowisku, ale tym akurat prezes Cracovii nie musiał się przejmować. Krakowski klub nie ma najlepszej opinii, ale rynek jest tak skonstruowany, że tylko niektórych trenerów i piłkarzy stać na odrzucenie oferty Pasów. Regularne pensje i piękne miasto działają jak magnes i - przynajmniej na początku - rekompensują zawodnikom nie najlepszą atmosferę jaka panuje przy Wielickiej 101.

ZOBACZ WIDEO ME U-21. Mariusz Stępiński: Zostałem pchnięty i nic nie mogłem zrobić

Realizacja pierwszego etapu przebiegła bezboleśnie. Z Zielińskim, którego kontrakt miał obowiązywać jeszcze dwa lata, Cracovia spotkała się w pół drogi - stąd komunikat o rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron. Filipiak zaczął tracić kontrolę nad sytuacją dopiero we wtorek.

"Poranek 20 czerwca 2017 roku. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymują Mirosława M. pod zarzutem wręczenia łapówki naczelnikowi Urzędu Skarbowego w Sosnowcu w związku z działalnością w Ruchu Chorzów. Dyrektor sportowy Cracovii nie stawia się w pracy. W tym samym czasie wiceprezes Jakub Tabisz udał się na urlop. Cracovia została bez trenera, wiceprezesa i dyrektora sportowego. Bezpośrednie dowodzenie przejął sam Janusz Filipiak" - słyszymy niski głos Wołoszańskiego.

M. jest dyrektorem sportowym Cracovii od 2 czerwca. Pracę w Krakowie zaczął dobrze bo już przed startem przygotowań Pasy pozyskały Petteriego Forsella, Michała Helika i Lennarda Sowah. Pod nieobecność Jakuba Tabisza miał finalizować kolejne transfery i rozmawiać z obecnymi zawodnikami Cracovii o ich przyszłości. Jego zatrzymanie przez ABW sparaliżowało klub.

- Bardzo nam to krzyżuje plany. Prezes Tabisz wyjechał na zaplanowany wcześniej urlop i w bieżącej działalności transferowej miał go zastępować dyrektor sportowy. Teraz musimy załatać tę dziurę. Czy to przekreśla jego dalszą pracę w Cracovii? Na razie ma zarzuty, a czy jest winny, to jest inna rzecz. To jest świeża sprawa i nie chcę podejmować decyzji na gorąco. Na pewno jest to jednak dla nas bardzo duży kłopot - mówi WP SportoweFakty Filipiak, który w zaistniałych okolicznościach wziął na siebie bieżące zarządzanie klubem.

Zatrzymanie M. przez ABW wyszło na jaw jednak dopiero w środę, a w międzyczasie Filipiak, jak na ligowego mistrza suspensu przystało, zaserwował wszystkim następny zwrot akcji. Nowym trenerem Cracovii został nie, jak się wszyscy spodziewali, Waldemar Fornalik, lecz Michał Probierz.

"21 czerwca 2017 roku. Przed południem Cracovia ogłosiła zatrudnienie Michała Probierza. Klub zwlekał z ogłoszeniem decyzji do środy ze względów formalnych, a sam Probierz dzień wcześniej zjawił się we Wrocławiu, gdzie wcielił się w rolę inwestora zainteresowanego nabyciem akcji miejscowego Śląska. Zagrał jak wytrawny aktor, bo w neseserze trzymał już podpisaną umowę z Cracovię. W Krakowie Probierz został przywitany z dużą euforią, a kibice Pasów szybko wybaczyli mu policzek, jaki wymierzył im przed laty" - czytałby Wołoszański.

Zatrudnienie Probierza w Cracovii to największa bomba letniego okresu transferowego. To zaskoczenie tym większe, że pięć lat temu Probierz odrzucił ofertę Pasów, by przejąć... Wisłę, a trzy miesiące później prowadzona przez niego Biała Gwiazda przypieczętowała spadek Cracovii do I ligi.

- Rozmawialiśmy na ten temat i puściliśmy to w niepamięć. Nie powinno nam to przeszkadzać w pracy - mówi Filipiak, który decyzję o zatrudnieniu 45-latka tłumaczy w ten sposób: - To czołowy polski trener i kiedy pojawiła się taka możliwość, to postanowiliśmy z niej skorzystać. Przekonał mnie wysoki profesjonalizm trenera Probierza. To bardzo pracowity szkoleniowiec z ogromną wiedzą i bardzo dobrym charakterem. Jest bardzo konkretny w pracy z piłkarzami i dużo od nich wymaga.

Filipiak twierdzi, że szybko porozumiał się z Probierzem w sprawie celu na sezon 2017/2018: - Ustaliliśmy, że interesuje nas miejsce w pierwszej "czwórce" i awans do europejskich pucharów. Taki jest nasz zamiar, bo sama gra dla gry w ekstraklasie nas nie interesuje.

Prezes Cracovii zagrał va banque i ściągnął do swojego klubu najlepszego z dostępnych na rynku szkoleniowców. Z jednej strony to dobra informacja dla Cracovii, bo jeśli Filipiak zdecydował się na współpracę z trenerem o tak silnym charakterze, to znaczy, że da mu swobodę działania, której nie otrzymywali jego poprzednicy. Z drugiej strony, jeśli przy Wielickiej 101 nie poradzi sobie ktoś taki jak Probierz, to chyba nie poradzi sobie już nikt.

Sam Probierz też dużo zaryzykował. Odszedł z Jagiellonii Białystok po największym sukcesie w karierze, by związać się z klubem, w którym złamana została kariera niejednego szkoleniowca i który nie jest uznawany za przyjazne środowisko pracy. Okres ochronny przy Kałuży 1 trwa bardzo krótko i jeśli Probierz nie zacznie z wysokiego C, szybko może napotkać na piętrzące się problemy.

Misja Probierza w Cracovii rozpocznie się w czwartek. Przed południem spotka się z dziennikarzami, a potem poprowadzi pierwszy trening. W nowej roli zadebiutuje już w sobotnim sparingu z Sandecją Nowy Sącz.

Źródło artykułu:
Michał Probierz wprowadzi Cracovię do europejskich pucharów?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)