Zbigniew Mroziński
W XXI wieku Mamić w Dinamie Zagrzeb mógł wszystko zrobić, rządził jak dyktator, a kasę dzielił tak, że zawsze najwięcej pieniędzy trafiało do jego kieszeni. Za nic miał krytykujących go dziennikarzy, których obrażał, straszył, a nawet stosował wobec nich przemoc. Poniżał każdego, kto stawał na jego drodze, nieważne, czy ten ktoś był ministrem w rządzie chorwackim, celebrytą, czy tylko zwykłym obywatelem.
Znienawidzili go zagorzali kibice Dinama występujący pod nazwą Bad Blue Boys. Sześć lat temu wkurzeni ultrasi wkroczyli na konferencję prasową i zarzucili dyrektorowi wykonawczemu złe zarządzanie klubem. Domagali się transparentności wszelkich działań Mamicia i na znak protestu bojkotowali mecze na swoim Stadionie Maksimir, mimo że Dinamo seryjnie zdobywało mistrzostwo Chorwacji i kilka razy uczestniczyło w rozgrywkach Champions League. Zdravko otoczony zaufanymi ludźmi czuł się jednak nietykalny.
ZOBACZ WIDEO Getafe wraca do Primera Division. Zobacz skrót meczu z CD Tenerife (WIDEO)[ZDJĘCIA ELEVEN]
Pieniądze to nie wszystko
Wystarczy powiedzieć, że jego prawą ręką był młodszy brat Zoran. Ten były obrońca Dinama oraz kilku drużyn niemieckich, z Bayerem Leverkusen na czele, był bowiem dyrektorem sportowym klubu ze stolicy Chorwacji, a w latach 2013-16 pełnił tam również funkcję trenera. Widząc, co się święci, opuścił jednak ojczyznę i wyjechał nad Zatokę Perską, gdzie najpierw prowadził zespół Al-Nassr z Arabii Saudyjskiej, a teraz jest szkoleniowcem drużyny Al-Ain ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Wobec Zdravko Mamicia i jego współpracowników toczy się bowiem proces. Jego kariera została zahamowana 18 listopada 2015 roku, gdy został zatrzymany przez USKOK, czyli urząd zajmujący się korupcją. Bossowi Dinama zarzucono nieprawidłowości podczas sprzedaży piłkarzy za granicę i oszustwa podatkowe. Skarbowi państwa jest winny około 2 milionów euro, a z klubu za pomocą różnych spółek wyprowadził około 20 milionów euro. Kombinowanie przy transferach ułatwiał fakt, że jego syn Mario Mamić kierował agencją prowadzącą te sprawy. Pracowała w niej Vanja Bosnić, która później została żoną Luki Modricia. Właśnie ona poradziła Luce, żeby przeprowadził się do Anglii.
Aresztowania Mamicia zdarzały się już wcześniej, ale zawsze potrafił się wywinąć wymiarowi sprawiedliwości. Tym razem już się nie udało i musiał odejść z Dinama. Wylądował w więzieniu, ale po zapłaceniu 1,8 miliona euro kaucji mógł wyjść na wolność. Nie trafiło jednak na biednego, pierwsze wielkie pieniądze późniejszy działacz - jakkolwiek dziwnie to by brzmiało - piłkarski zarobił podobno na początku lat 90., gdy w czasie wojny domowej w byłej Jugosławii zajmował się handlem drewnem.
Wtedy na Bałkanach fortuny powstawały bardzo szybko. Ryzyko było ogromne, bo można było dostać kulkę w głowę, ale i dużo zarobić. Niektórzy z tych, którzy przeżyli, po zakończeniu działań wojennych zajęli się działalnością w klubach sportowych. Tak działo się w niepodległej Serbii, Bośni i Hercegowinie oraz Chorwacji, gdzie koniunkturę znakomicie wyczuł Mamić. W latach 2006-16 „jego” Dinamo nikomu nie dało powąchać trofeum za mistrzostwo kraju.
(...)
[b]Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".
[/b]