Saul Niguez. Twardziel do zadań specjalnych

East News / AP Photo/Czarek Sokolowski / na zdjęciu: Saul Niguez
East News / AP Photo/Czarek Sokolowski / na zdjęciu: Saul Niguez

Przez 2 lata sikał krwią, cierpiał. W Realu go poniżano. Saul Niguez ma dopiero 22 lata, a jest doświadczony przez życie jak mało kto. Świetnie gra w piłkę. Jest gwiazdą polskich ME U-21 i trzema golami w półfinale wprowadził Hiszpanię do finału.

Nagle stracił czucie w nogach i ramionach. Prosto z szatni karetką na sygnale pojechał do szpitala. Towarzyszył mu roztrzęsiony ojciec. - To była najgorsza noc w mojej karierze. Już nawet nie chodzi o samą kontuzję, ale widok taty całego we łzach - opowiadał potem.

W lutym 2015 roku w meczu Ligi Mistrzów Atletico Madryt z Bayerem Leverkusen dostał cios mocny cios w żebra od Kyriakosa Papadopoulousa. Zanim doszedł do szatni, prawie nieprzytomny zatrzymywał się siedem razy. Okazało się, że młody Hiszpan miał - jak to ujął prezydent madryckiego klubu Enrique Cerezo - zniszczone nerki. Potem, przez dwa kolejne lata, cierpiąc w milczeniu grał z wewnętrznym cewnikiem. - Przez te dwa lata, po każdym meczu czy treningu sikałem krwią - opowiadał.

Dobrze w ogóle, że mógł grać. Bo ta kariera zawisła na włosku. Saul Niguez okazał się jednak twardzielem. Nic więc dziwnego, że idealnie odnalazł się w zespole innego macho - Diego Simeone.

[b]

Europa na kolanach
[/b]
We wtorek 22-letni piłkarz rzucił Kraków i całą piłkarską Europę na kolana. Choć jego koledzy i trener podkreślali, że 3:1 Włochów pokonał cały zespół, to jednak strzelając trzy gole bohater mógł być tylko jeden. Wcześniej zdobył gola w meczu z Macedonią, dorzucił tam asystę. Trafił też w pojedynku z Portugalią. Prawdopodobnie zostanie wybrany najlepszym piłkarzem polskich mistrzostw Europy.

Pytanie, graczem jakiego klubu będzie w przyszłym sezonie. Filigranowego pomocnika chce Barcelona. Cena - 80 mln euro.

ZOBACZ WIDEO Getafe wraca do Primera Division. Zobacz skrót meczu z CD Tenerife [ZDJĘCIA ELEVEN]

Żołnierz z jednostki specjalnej

Na razie ciągle jest żołnierzem Simeone. Takim z jednostki do zadań specjalnych. Biega po całym boisku, odbiera piłki, może być pomocnikiem, może być obrońcą. Męczył się dwa lata z tym cewnikiem, ale twardo wychodził na murawę. Zaciskał zęby, bolało, ale grał regularnie. 48 meczów w sezonie 2015/16, 53 spotkania w nogach w poprzednich rozgrywkach.

Bolało go też, gdy był dzieckiem i myślał, że Real Madryt będzie miejscem, w którym spełni swoje marzenia. Piłkarzem i to całkiem niezłym był jego ojciec Jose Antonio. Piłkę kopało dwóch jego braci. Saul w wieku 10 lat trafił do szkółki piłkarskiej Królewskich.

Kilka lat później, na łamach "Mundo Deportivo", wyznał: - Wiele się tam nauczyłem, bo to był bardzo trudny czas. Nie miałem kolegów. Byłem okradany z butów, z jedzenia. Otrzymywałem ogromne kary za coś, czego nie robiłem. I to zdarzało się wielokrotnie.

Szykanowanemu młodzieńcowi futbol obrzydł wybitnie, chciał go rzucić w diabły. I diabeł do jednego ucha mówił, żeby dał sobie spokój. Anioł przy drugim przekonał go jednak, że nie warto rezygnować z marzeń. I swoje szczęście Saul Niguez odnalazł w obozie znienawidzonego w Realu - Atletico. Gdy miał zaledwie 15 lat dostał zaproszenie na treningi z pierwszym zespołem. Dwa lata później już w tej drużynie zagrał.

Diego Simeone, argentyński twardziel w młodym chłopaku z Elche dostrzegł wzorowego kadeta. Wiedział, że ulepi z niego żołnierza nie do zdarcia.

Dwa lata po zderzeniu z Papadopoulosem Saul Niguez wrócił do Leverkusen. Atletico wygrało 4:2 z Bayerem i awansowało do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Saul Niguez strzelił gola.

Jeśli jego ojciec wtedy płakał, to już ze szczęścia.

Źródło artykułu: