Odkąd trenerem Borussii Dortmund przestał być Jurgen Klopp, w zasadzie nie ma okna transferowego, w którym przyszłość Jakuba Błaszczykowskiego byłaby jasna. Trochę jak w sytuacji, gdy prezesem firmy przestaje być ojciec jej głównego menadżera. I nawet jeżeli ten menadżer dotąd wykonywał swoją pracę starannie i sumiennie, to jednak może mieć obawy, że nowy szef zatrudni swoich ludzi, nie siląc się na tłumaczenia dlaczego. Tak zrobił Thomas Tuchel. Trener machnął ręką na polskiego zawodnika, sam otworzył mu drzwi i puścił na wypożyczenie do Fiorentiny, a później sprzedał go do Wolfsburga.
Niemca w BVB już nie ma, spędził tam tylko dwa sezony, a Błaszczykowski dalej musi słuchać ze wszystkich stron, czy na pewno prezentuje jeszcze poziom Bundesligi, czy nie pora wracać już do Polski. I nie zmienia to faktu, że piłkarz podpisał z Wolfsburgiem trzyletni kontrakt (wygasa w czerwcu 2019 roku), że występował w jego barwach prawie zawsze regularnie (słabszy okres miał od grudnia do połowy lutego, gdy był rezerwowym).
Dlatego Błaszczykowski tylko się uśmiecha, słysząc, że chce go Legia czy Lechia. Co ciekawe, w rzeczywistości tematu transferu do tego drugiego klubu nawet nie ma, co potwierdzili nam pracownicy czwartej drużyny ekstraklasy.
A piłkarz o przeprowadzce nie myśli, przynajmniej nie przed mistrzostwami świata w Rosji. Tak twierdzi Radosław Gilewicz, ekspert od Bundesligi, prywatnie bliski kolega zawodnika.
ZOBACZ WIDEO Getafe wraca do Primera Division. Zobacz skrót meczu z CD Tenerife [ZDJĘCIA ELEVEN]
Kierunek: MLS
- Z tego co się orientuję, Kuba chce pograć jeszcze w Polsce, ale za dwa lub trzy lata - opowiada były piłkarz. Wyklucza też, że pomocnik Wolfsburga odejdzie do innego zagranicznego klubu. - Zmiana kraju przed mundialem w Rosji nie jest dobrym pomysłem. Najbardziej prawdopodobny jest scenariusz, że Kuba zmieni barwy i trafi do MLS, ale po mistrzostwach w Rosji. Zabiega o niego Chicago Fire, solidna drużyna, która chce u siebie Polaka, ze względu na tamtejszą kolonię. To byłoby idealne rozwiązanie - komentuje.
Niemieccy dziennikarze regularnie informują o słabej sytuacji Błaszczykowskiego w drużynie "Wilków". Ich zdaniem jego dni są policzone, a klub opuści jeszcze w tym roku. Ale nie latem.
- Wydaje mi się, że Błaszczykowski nie do końca zrozumiał filozofię VfL, funkcjonowanie w nim. Chyba też nie czuje się zbyt komfortowo w samym mieście. Myślę, że dobry moment na zmianę otoczenia przyjdzie w grudniu. Wtedy Kuba będzie miał już 32 lata - mówi Uli Hesse dziennikarz magazynu "11Freunde", autor książki "Tor. Historia niemieckiej piłki nożnej".
Piłkarz potrzebuje stabilizacji, dlatego nie szuka nowego zespołu na siłę. Poza tym - nikt go stamtąd nie wypycha. Błaszczykowski nie chce ryzykować. Po pierwsze, straty formy, wybierając słabszą ligę. Po drugie, odrzuca perspektywę dalekiego wyjazdu w "egzotyczne" miejsce, na przykład do Chin, skąd były zapytania.
- Najważniejsze żeby grał. A gdzie? Jest na tyle świadomy, że podejmie słuszną decyzję - twierdzi Kamil Kosowski. Były skrzydłowy uważa, że Błaszczykowski najlepsze lata ma już za sobą.
- Kuba ma umiejętności na każdą ligę świata, ale ta górka jest już za nim. Jeżeli chciałby błyszczeć tak jak w Borussii, musiałby występować w lidze o mniejszej intensywności - analizuje "Kosa". Podkreśla jednak, że Błaszczykowski jest wciąż ważnym zawodnikiem w reprezentacji Adama Nawałki.
- Może nie jest już tak szalony, nie przeprowadza takich akcji jak pięć lat temu, ale ma spokój, doświadczenie, gwarantuje, że jak trzeba będzie podać czy strzelić, to to zrobi, noga mu nie zadrży - przekonuje były kadrowicz.
W Wolfsburgu ma być lepiej
Gilewicz jest dobrze zorientowany w obecnej sytuacji klubowej Błaszczykowskiego. Przewiduje lepsze czasy dla naszego zawodnika. Choć nie twierdzi, że od początku będzie łatwo.
- Może być mu trudno o wywalczenie miejsca w składzie, ale nie z takich opresji wychodził, da sobie radę - kontynuuje Gilewicz, nawiązując do traumatycznych przeżyć w życiu prywatnym zawodnika (jego ojciec zabił mu matkę na jego oczach wbijając nóż w jej serce) i rozczarowań w karierze sportowca (utrata opaski kapitana reprezentacji Polski).
Błaszczykowski w poprzednim sezonie występował głównie na prawej obronie, co też miało wpływ na jego słabszą dyspozycję. To nominalny skrzydłowy, z parciem na pole karne rywala. W defensywie nie czuł się komfortowo, grał na tej pozycji z konieczności. W nowych rozgrywkach ma znowu biegać w pomocy.
- Z tego, co wiem, Kuba ma bardzo dobre relacje z nowym trenerem Andriesem Jonkerem (objął drużynę w lutym - red). W poprzednim sezonie był spory bałagan w drużynie. Luiz Gustavo czy Vieirinha też grali gdzie indziej, klub desperacko obronił się przed spadkiem (utrzymał się po barażach - red). Teraz jest nadzieja, że będzie lepiej - dodaje Gilewicz.
Kosowski nie ma wątpliwości: Błaszczykowski w Polsce może grać tylko w jednym klubie. - To piłkarz starej daty, przywiązujący wagę do zasad, jest związany z barwami. A wszyscy wiedzą, jaki sentyment ma do Wisły Kraków - przypomina.
Dlatego transfer mu teraz wilkiem.