El. LE: nowy Lech Poznań próbuje przegnać stare koszmary

PAP / PAP/Bartosz Jankowski
PAP / PAP/Bartosz Jankowski

Już siódmy rok czekają kibice Lecha na spektakularny sezon w Europie. Czy wreszcie nastąpi przełom? Klub jest wyjątkowo aktywny na giełdzie transferowej, a w Poznaniu wszyscy wierzą, że litewsko-islandzki koszmar to już historia.

2010/2011 - ten sezon do dziś jest wspominany z rozrzewnieniem. Kolejorz był wtedy mistrzem Polski, do Ligi Mistrzów ostatecznie nie awansował (odpadł w III rundzie ze Spartą Praga), ale w Lidze Europy zapisał piękną kartę i rozegrał niezapomniane mecze.

Remisy z Juventusem, fantastyczne spotkanie z Manchesterem City (wygrane 3:1) i dwa zwycięstwa z Red Bullem Salzburg - te wyniki dały poznaniakom 2. miejsce (nad Starą Damą) i awans do 1/16 finału. Dopiero tam sposób na nich znalazł SC Braga. Tęsknota za takimi wyczynami jest ogromna, bo później niestety było tylko gorzej.

Żalgiris Wilno, Stjarnan FC - wciąż powracająca trauma

Gdy dwa lata po kapitalnych występach w Lidze Europy, Kolejorz wrócił do pucharów, zaliczył tak twarde lądowanie, że o tych nieszczęściach nikt nie zapomniał w stolicy Wielkopolski aż do dziś. Lechici trzy razy z rzędu odpadali w III rundzie eliminacyjnej. Porażka z AIK Solna nie została jeszcze uznana za wielki wstyd, ale późniejsze kompromitacje z Żalgirisem Wilno i Stjarnan FC wywołały ogromną frustrację. Islandczycy zresztą zwolnili trenera Mariusza Rumaka, bo po kolejnym niepowodzeniu władze klubu - i tak traktujące młodego szkoleniowca z dużą wyrozumiałością - w końcu nie wytrzymały.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: efektowna sztuczka Arsene'a Wengera

W kadrze Kolejorza wciąż jest kilku piłkarzy, którzy mają tamte wydarzenia w pamięci. - Doskonale kojarzę dwumecz ze Stjarnan. Uważam, że wtedy nie byliśmy w pełni gotowi na początku sezonu. Dziś jednak mamy na tyle dużo jakości, że w starciach z takimi rywalami możemy udowadniać swoją wyższość - uważa Darko Jevtić.

Trener Nenad Bjelica z oczywistych względów nie może pamiętać potyczki z Islandczykami, ale odrobił zadanie domowe, bo pucharowa przeszłość Lecha jest mu doskonale znana. Pokusił się zresztą o ciekawe porównanie. - Mój zespół przeżył taki Stjarnan całkiem niedawno - w Warszawie, gdy przegrywał w finale Pucharu Polski z Arką Gdynia - powiedział.

Ostrożność ponad wszystko

Doświadczenia z lat ubiegłych nauczyły Lecha pokory i nawet taki kopciuszek jak Pelister Bitola nie uśpi jego czujności. Macedończycy grają w pucharach po raz pierwszy od niemal dekady, a awanse notowali tylko w Pucharze Intertoto, w którym w 2000 roku przeszli zwycięsko dwie rundy, by w końcu odpaść z Celtą Vigo.

Jak wielka przepaść dzieli Kolejorza i jego najbliższego rywala, najlepiej świadczy ranking UEFA. Podczas losowania I rundy poznaniacy byli jednym z najsilniejszych zespołów (10,950), zaś Pelister miał lepszy współczynnik (1,125) tylko od drużyn z San Marino, Malty, Irlandii Północnej, Andory, Wysp Owczych, Gibraltaru i Kosowa.

Żadnego wrażenia nie robi też dorobek ligowy drużyny z Bitoli, bo sezon 2016/2017 zakończyła dopiero na 4. miejscu z kolosalną stratą 31 pkt. do mistrza kraju, Vardaru Skopje. Pelister zakwalifikował się do Ligi Europy jako triumfator Pucharu Macedonii.

- Gdy wylosowaliśmy Lecha, nie byliśmy szczęśliwi, choć nikt oczywiście nie uznał z góry, że sytuacja jest beznadziejna - mówi opiekun Macedończyków, Naci Sensoy, dysponujący zresztą ogromnym doświadczeniem, bo jego trenerska kariera trwa już 17 lat i pracował w tym czasie w kilkunastu klubach. Na spotkanie w Poznaniu ma jasny cel. - Zdajemy sobie sprawę, że obecnie liga polska jest o wiele silniejsza od macedońskiej, ale chcemy stąd wywieźć jak najlepszy wynik przed rewanżem. Będzie o to bardzo trudno.

"W Europie nie ma już słabych drużyn"

Jedni z tego wyświechtanego powiedzenia się śmieją, inni traktują je całkiem poważnie. W tej drugiej grupie jest Nenad Bjelica, który za nic w świecie nie chce wysyłać do swoich podopiecznych jakiegokolwiek sygnału, który mógłby ich rozprężyć.

- Widzieliście wyniki pierwszych tegorocznych meczów eliminacyjnych w Lidze Mistrzów? Nie było ani jednego pogromu. To najlepiej pokazuje, jak ciężko może być w pucharach. Dlatego bardzo szanujemy Pelister i musimy jak najlepiej wykonać swoje zadania. To będzie w czwartek absolutnie najważniejsze - nie ma wątpliwości chorwacki szkoleniowiec.

Analiza przeciwnika była bardzo dogłębna. - Widzieliśmy sześć ostatnich meczów Macedończyków i wiemy o nich wszystko. Nie zamierzam jednak zbyt szybko przekazywać tej wiedzy zawodnikom, bo zależy mi na tym, by utrzymali pełną koncentrację. Oni w pierwszej kolejności mają realizować nasze założenia, a dopiero potem poznać lepsze i słabsze strony rywala. Dlatego wskazówki dostaną niedługo przed spotkaniem - dodał Bjelica.

Pierwsze mecze pucharowe elementem przygotowań

Jedno krótkie zgrupowanie, sparing z Hapoelem Beer Szewa (3:0) i kilka dni treningów w Poznaniu - to wszystko jeśli chodzi o szlifowanie formy przed I rundą eliminacyjną Ligi Europy. Okres przygotowawczy jest wyjątkowo krótki i poznaniacy wciąż nie są w najwyższej formie, czego zresztą nikt nie ukrywa.

- Nie jesteśmy jeszcze w pełni przygotowani, ale już teraz osiągnęliśmy odpowiednio wysoką formę. Treningów nie było wiele, mimo to wykonaliśmy sporo ciężkiej pracy. Obserwuję zawodników i ich dyspozycja wygląda obiecująco - stwierdził Bjelica, który komplementuje nie tylko swój zespół, ale także rywala. - Pelister ma doświadczoną drużynę, posiada czterech szybkich zawodników ofensywnych. Poza tym grają tam utalentowani Brazylijczycy. Nadal jednak uważam, że wszystko zależy od nas. Jeśli będziemy stosować wysoki pressing i grać szybko, to będzie dobrze, bo mamy więcej umiejętności.

Szalone transferowe lato

Tak wielkich zakupów w Lechu nie było od dawna. Deniss Rakels, Vernon De Marco, Nicklas Barkroth, Emir Dilaver, Mario Situm, Christian Gytkjaer - w Poznaniu zakontraktowano dotąd sześciu nowych piłkarzy i choć z różnych względów nie wszyscy będą mogli zagrać już w czwartek, to w kontekście następnych rund te wzmocnienia mogą być bardzo przydatne.

- Panuje teraz większa rywalizacja w drużynie, to dobry znak - nie ma wątpliwości Darko Jevtić.

Spośród nowych twarzy, w czwartek możliwy jest występ Barkrotha, Dilavera i Situma. To będzie pierwsza weryfikacja letnich transferów i być może pierwszy krok do powtórzenia pucharowej przygody sprzed siedmiu lat, za którą wszyscy w Poznaniu wciąż tęsknią.

Mecz Lecha z Pelisterem rozpocznie się o godz. 20.45.

Źródło artykułu: