Leandro Depetris - piłkarz, który miał być jak Messi

YouTube
YouTube

Leandro Depetris szedł podobną drogą jak Lionel Messi. Grał w tym samym klubie, co obecny gwiazdor Barcelony, był niewysoki i piekielnie utalentowany. Niestety drogi tych dwóch piłkarzy diametralnie się rozeszły.

Leandro zawsze był najmniejszym graczem na boisku. Niewielki wzrost i przeciętna budowa ciała nie przeszkadzały mu, by być królem placu gry. Z piłką przy nodze był nie do zatrzymania. Eksperci wróżyli mu nie tylko, że będzie dobrym piłkarzem. On był przeznaczony do wielkości.

Urodzony w 1988 roku Argentyńczyk miał kapitalną lewą nogę. Wdawał się w dryblingi, w czasie których ogrywał trzech-czterech rywali. Wychowywał się w Newell's Old Boys, które było prawdziwą kuźnią talentów. W zespole z rocznika '87 brylował Messi, z '88 Depetris. Obaj byli zresztą do siebie podobni - lewonożni, niewysocy, z dobrymi umiejętnościami technicznymi wypracowanymi na zakurzonych polach Rosario.

Kilkanaście lat później jeden z nich jest uważany za najlepszego piłkarza świata, drugi robi wszystko, by nadal pozostać w grze.

Przed kilkoma dniami 11-letni Claudio Echeverri z River Plate na turnieju młodzieżowym strzelił cztery gole Juventusowi. - Kiedy byłem w jego wieku grałem jak on, a może nawet lepiej. Wiele się zdarzyło i naprawdę nie wiem, co powiedzieć - przyznał w rozmowie z goal.com 29-letni już Depetris.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: David Beckham znów z Realem Madryt

Obecnie doświadczony zawodnik przygotowuje się do debiutu w zespole Trebolense. 17 lat temu zamienił Newell's na AC Milan. Jego przygoda z wielką piłką miała nabrać przyspieszenia. Historia nie potoczyła się zgodnie z planem. Później trafił na wypożyczenie do River Plate, wrócił do Włoch, by się związać na trzy lata z Brescią. I właściwie tyle. Przez ostatnie lata grał w klubach, które niewiele mówią przeciętnemu kibicowi. Reprezentował takie zespoły jak Gallipoli, Chioggia, Sanremese, Sportivo Belgrano, Delta Porto Tolle, Triestina, CA Alvarado i Tiro Federal. Ale po kolei...

- W pierwszym meczu na San Siro graliśmy przeciwko Juventusowi. Na stadionie było 70 tysięcy kibiców. Byłem świetny. Jako 11-latek z piłką przy nodze myślałem szybciej niż inni. Nie mogli mnie zatrzymać - wspomina.

Milan płacił za przeloty młodego piłkarza i jego rodziny do ojczyzny. Zawodnik nie musiał się o nic martwić w Mediolanie. W wieku 14 lat miał podpisać kontrakt z klubem, ale wszystko poszło nie tak. Otoczenie Argentyńczyka chciało więcej niż to, co proponowali Włosi. W efekcie do podpisania umowy nie doszło, a piłkarz wrócił do ojczyzny i wylądował w młodzieżowym zespole River Plate.

- Wszystko zrobiliśmy źle. Decyzje podjęte przez mojego ojca były złe. Same przenosiny do Włoch w tak młodym wieku nie były dobrym pomysłem. Nigdy nie miałem problemów z alkoholem, narkotykami czy nieodpowiednim zachowaniem, ale być może potrzebowałem pomocy psychologicznej, większej pomocy od rodziców. Wszyscy popełniliśmy błędy - wspomina.

Jako 15-latek był sfrustrowany. Zatracił szybkość i zwinność. Mimo młodego wieku nie czuł już potrzeby zdobywania świata.

- W wieku 11 lat byłem bardziej znany niż Messi. Na mecze przychodziło po 2000 ludzi, którzy chcieli zobaczyć moją grę. Jako 12-latek ludzie robili sobie ze mną zdjęcia, nie mogłem spokojnie przejść ulicą. Czułem presję, że muszę zaprezentować swój talent, a potrzebowałem odpowiedniej opieki, by wszystko odpowiednio poukładać w głowie - przyznał.

- Z Messim często graliśmy na treningach. W tym czasie byliśmy bardzo podobni do siebie. Często grałem lepiej od starszych kolegów - dodaje z nostalgią.

Nie ma dnia, by Depetris nie myślał, co mógł osiągnąć. Nawet jeśli nie zostałby najlepszym piłkarzem świata jak Messi to z pewnością miał wszystko, by jego gwiazda rozbłysła w Europie pełnym blaskiem. Zamiast tego tuła się po słabszych klubach w Argentynie.

- To może być zabawą, jeśli głowa jest w odpowiednim miejscu. Gra się w piłkę, trenuje trzy godziny dziennie i dostaje wielkie pieniądze. Na moim obecnym poziomie sytuacja wygląda inaczej. Niby się trenuje po trzy godziny, ale dostaje ze dwa procent tego co w najwyższej lidze. I trzeba prosić Boga, żeby w ogóle dostać jakiekolwiek pieniądze - przyznaje ze smutkiem.

Komentarze (1)
avatar
Rygiel
29.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W każdej dyscyplinie znajdą się takie niespełnione talenty...