Sandecja wywiozła z Gdańska trzy punkty. - Bardzo się cieszymy z punktów i z tego, że zdobyliśmy je na tak trudnym terenie. Scenariusz spotkania był fajny do przerwy, później się pogubiliśmy. To kosztowało nas dużo zdrowia i musimy poprawić jeszcze wiele w Lotto Ekstraklasie. Cieszymy się z punktów, bo zespół potrafił nadrobić dużo rzeczy w trudnych sytuacjach. To cenne i motywujące. Bardzo się z tego cieszymy, chociaż nie popadamy w hurraoptymizm. My mamy niezwykle trudny terminarz i z sześciu wyjazdowych meczów - bo tak to trzeba nazwać - potrafimy zdobywać punkty - powiedział Radosław Mroczkowski, trener zwycięskiej ekipy.
W ciągu pierwszych 45 minut Lechia Gdańsk zagrała najgorszą połowę od długiego czasu. - Graliśmy bardzo słabo w pierwszej połowie. Nie znaleźliśmy rytmu gry i uczulaliśmy piłkarzy na to, jak Sandecja wyprowadza swoje ataki, podaje crossowo. Dwie bramki straciliśmy po takich akcjach. W drugiej połowie pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie strzelić bramki, ale w pewnym momencie zwolniliśmy tempo i to było dla nas zgubne. Jak są jakieś założenia i odprawa dotycząca kontr rywala, to trzeba być czujnym na boisku. Trzeba też wykorzystywać sytuacje takie, jak mieliśmy przy wyniku 2:2. W dalszym ciągu pokutuje u nas nonszalancja. Pewnych rzeczy nie przewidujemy w czasie i stąd biorą się bramki - ocenił Piotr Nowak.
W drugiej połowie, pierwszy trener Lechii siedział na ławce rezerwowych, a drużyną dyrygował trener ds. przygotowania fizycznego. - Adam Owen jest członkiem sztabu szkoleniowego i wspólnie uznaliśmy, że tak będzie najlepiej. Nie ma tutaj drugiego dna - przekazał Nowak.
Kibice po raz pierwszy wygwizdali szkoleniowca i żądali jego zwolnienia. - Jak dla kogoś ważniejsze są personalne ataki dla mnie, czy dla prezesa, to nie tędy droga. Trzeba kibicować tym, co są na placu i grają. To nie powinno mieć miejsca, bo są ważniejsze rzeczy - dodał szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Maciej Dąbrowski założył się z dziennikarzem o whisky. "Za tydzień będziemy w innych nastrojach"