Stalowe nerwy Krzysztofa Piątka. "Do Lewandowskiego jeszcze mi brakuje"

PAP / Jacek Bednarczyk / Krzysztof Piątek jest najlepszym strzelcem Cracovii
PAP / Jacek Bednarczyk / Krzysztof Piątek jest najlepszym strzelcem Cracovii

W meczu 6. kolejki Lotto Ekstraklasy Cracovia zremisowała z Górnikiem Zabrze 3:3, choć jeszcze do 85. minuty przegrywała 1:3. Krakowianie uratowali punkt dzięki Krzysztofowi Piątkowi, który pokazał, że ma stalowe nerwy.

Były młodzieżowy reprezentant Polski z dużym spokojem wykorzystał dwa rzuty karne, które sędzia Paweł Raczkowski podyktował Cracovii w odstępie ośmiu minut. Najpierw w 85. minucie Krzysztof Piątek pokonał Tomasza Loskę strzałem w lewy dolny róg, a potem w trzeciej minucie doliczonego czasu uderzył mocno pod poprzeczkę. W kluczowym momencie napastnik Pasów utrzymał nerwy na wodzy i uratował swój zespół przed porażką.

- Bardziej stresowałem się tym drugim karnym. To był doliczony czas gry drugiej połowy i ode mnie zależało to, czy zdobędziemy punkt. Odpowiedzialność była duża, ale po to pracuję nad wykonywaniem rzutów karnych, żeby w takich momentach je wykorzystać - mówi Piątek.

Etatowym wykonawcą rzutów karnych 22-latek został dopiero w tym sezonie. Michał Probierz zaufał młodemu snajperowi, a ten wykorzystał już cztery "11". Jedną jednak zmarnował - pomylił się w "wapna" w meczu Pucharu Polski z GKS-em Tychy (1:1, k. 4:1), ale potem podszedł do piłki w konkursie rzutów karnych i pewnie pokonał bramkarza rywali.

- Jestem wyznaczony jako pierwszy, a po mnie są Jarek Mihalik i Sergei Zenjov. Trenuję rzuty karne dwa dni, dzień przed meczem, ale też nie robię tego na wariata, bo potem głowa nie pracuje tak, jak powinna - mówi Piątek.

Prawdziwym wzorem dla egzekutorów "11" jest Robert Lewandowski, który w piątkowym meczu 1. kolejki Bundesligi z Bayerem Leverkusen (3:0) wykorzystał 23. (!) rzut karny z rzędu.

- Żebym uderzał tak jak Robert, to czeka mnie jeszcze dużo pracy, bo on to robi perfekcyjnie. Ostatni ruch nogą ma idealny - robi to tak, że bramkarze idą gdzieś w ciemno - chwali kapitana Biało-Czerwonych Piątek.

ZOBACZ WIDEO Czas surferów w Chałupach

Cracovia urwała się w piątek ze stryczka i wywalczyła punkt, ale krakowianie zdają sobie sprawę z tego, że na tle Górnika zaprezentowali się poniżej oczekiwań.

- Frustracja w nas rosła, gra nam się nie kleiła. Dwadzieścia minut przed końcem trener krzyknął do Szymona Drewniaka, że to dopiero początek meczu i wierzył w to, że odrobimy stratę. Wiemy, że nie zagraliśmy wielkiego meczu, ale wywalczony w taki sposób remis może dać nam kopa do przodu - mówi Piątek.

Źródło artykułu: