Z zawodników, którzy zagrali od początku w czwartkowym meczu IV rundy el. Ligi Europy z Sheriffem Tyraspol (1:1), przeciwko Wiśle Płock od pierwszego gwizdka wystąpili jedynie Maciej Dąbrowski, Artur Jędrzejczyk i Thibault Moulin. Dąbrowskiemu na środku obrony towarzyszył Inaki Astiz, dla którego był po powtórny debiut w barwach Legii, pierwszy raz w wyjściowym składzie mistrza Polski znalazł się Hildeberto Pereira, a dla Jarosława Niezgody, którego gol zapewnił warszawianom zwycięstwo, był to dopiero pierwszy występ od rozegranego 7 lipca meczu o Superpuchar Polski.
Zmiennicy nie zawiedli Jacka Magiery i dali Legii drugie z rzędu ligowe zwycięstwo, dzięki któremu stołeczny zespół wskoczył na 4. miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy.
- Wygraliśmy jak najbardziej zasłużenie. To był dla nas ważny mecz. Graliśmy mądrze i wiedzieliśmy, że stworzymy sobie po kontrach okazje do gola. W pierwszej połowie mieliśmy dwie. W drugiej połowie było tak samo: mieliśmy dwie niewykorzystane przez Berto okazje - komentuje trener Magiera.
Dlaczego szkoleniowiec Legii zdecydował się na przeprowadzenie aż ośmiu zmian w wyjściowym składzie? - Prześledziliśmy europejskie drużyny grające w eliminacjach i nie zrobiliśmy najwięcej zmian: Olympiakos względem ostatniego meczu zrobił ich jedenaście, a Karabach dziewięć. Tyle zmian spowodowanych było analizą gry, badań oraz tym, na ile będziemy liczyć na danych zawodników w przyszłości.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Bolt i Mourinho świętują, Mayweather trenuje do upadłego
Czy zmiennicy dali trenerowi do myślenia przed rewanżowym meczem z Sheriffem, do którego dojdzie w czwartek? - Każdy ma szansę na występ w meczu z Sheriffem. Ma szansę na grę w podstawowym składzie, ma szansę na wejście z ławki czy na rozstrzygnięcie losów dwumeczu. Mam nadzieję, że ci, którzy są teraz kontuzjowani i zostali w Warszawie, pomogą nam. Jedziemy tam po awans.