[tag=5486]
Łukasz Madej[/tag], który zaliczył asystę przy pierwszej bramce dla wrocławian w swoim 402. meczu na boiskach Lotto Ekstraklasy, przyznał, że z pewnością doszło do zagrania niezgodnego z przepisami, lecz ma wątpliwości czy należało podyktować jedenastkę. - Uważam, że faul był. Byłem blisko całej sytuacji. Nie wiem jednak czy w polu karnym czy nie, ale z pewnością był faul. - odpowiedział doświadczony pomocnik.
35-latek przyznał też, że Śląsk zasłużył na drugie zwycięstwo w tym sezonie. - Już do przerwy my prowadziliśmy grę, Cracovia nie stworzyła sobie żadnych sytuacji, posiadaliśmy piłkę, nasze nieodpowiedzialne zachowanie wprawdzie sprawiło, że goście strzelili bramkę, ale myślę, że w perspektywie całego meczu zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Mielibyśmy dużego kaca, gdybyśmy nie wygrali.
W ostatnich tygodniach Madej występował na różnych pozycjach, lecz najlepiej wciąż odnajduje się w roli prawoskrzydłowego. - Trener Jan Urban ma w moim przypadku kilka pozycji do wyboru, dzisiaj zdecydował się, że zagram na boku pomocy. Cieszę się, że gram i dołożyłem asystę i znowu wygrywamy.
Dla trenera Jana Urbana rodowity łodzianin jest wyjątkowo pożytecznym graczem. Mimo upływu lat, nadal sprawdza się na kilku pozycjach. Zapytany, gdzie czuje się najlepiej, odpowiedział: - Na boku pomocy gra się zdecydowanie szybciej niż w środku, jest się bardziej widocznym. Grając na środku miałem inne zadania. Trener kazał mi grać na dwa kontakty, ograniczać kontakt z piłką. Zaś na skrzydle akcje są o wiele bardziej widowiskowe, trzeba wchodzić w dryblingi, co podoba się kibicom, dziennikarzom i wszystkim. Ale czuje się równie dobrze na środku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rozróby na meczu Ligi Europy. Kibice rzucali krzesełkami