Na razie trudno uznać letnie transfery Legii Warszawa za udane. Mistrz Polski odpadł z europejskich pucharów, co najlepiej pokazuje, że działacze popełnili błędy przy sprowadzaniu nowych zawodników.
Jednym z tych, którzy rozczarowują, jest Łukasz Moneta. 23-letni pomocnik latem wrócił do Legii z Ruchu Chorzów. Miał za sobą młodzieżowe mistrzostwa Europy, gdzie w ekipie Biało-Czerwonych był wyróżniającą się postacią. W stolicy już tak dobrze mu nie idzie.
Moneta zagrał w dwumeczu z IFK Mariehamn w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Potem rozegrał całe spotkanie w Pucharze Polski z Wisłą Puławy. Na tym się skończyło. Obecnie występuje jedynie w rezerwie.
- Nie jestem zaskoczony, że Łukasz nie gra w Legii. Jest ambitnym zawodnikiem, ale Legia to dla niego za wysokie progi - komentuje w "Przeglądzie Sportowym" Waldemar Fornalik, który Łukasza prowadził w Ruchu.
ZOBACZ WIDEO Argentyna tylko zremisowała z Wenezuelą. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Przerwa na mecze reprezentacji była dobrym momentem, aby polepszyć swoją sytuację. Trener Jacek Magiera dał jednak wyraźny sygnał, że na razie nie bierze pod uwagę 23-latka. W sparingu z Mazurem Karczew Moneta nie zagrał. Na lewej obronie testowany był Michał Kucharczyk, a przed nim grał Łukasz Broź.
Fornalik sugeruje, że jego były podopieczny może nie słuchać się Magiery. Były szkoleniowiec Ruchu doświadczył tego na własnej skórze.
- Łukasz ma dużo braków, nad którymi powinien pracować. Na dodatek moje uwagi do niego nie docierały. Oczywiście rozwijał się i trafił do młodzieżówki. Uważam, że powinien jeszcze na rok zostać w klubie porównywalnej klasy do Ruchu - przyznaje.
Legia w sobotę zagra na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Moneta prawdopodobnie znowu znajdzie się poza kadrą meczową i zostanie zesłany do rezerw.