Zapytany po spotkaniu przez dziennikarza stacji "Sky", czy wywiad Roberta Lewandowskiego dla "Der Spiegel" miał wpływ na drużynę, Holender odpowiedział: - Skoncentrujmy się na futbolu, mamy dużo do udowodnienia. Nie powinniśmy za dużo mówić. Powinniśmy przemawiać na boisku.
Uderzył w Polaka, czy nie uderzył? Sami Niemcy się nad tym zastanawiają. Jeden z nich, Julien Wolff z "Die Welt" w rozmowie z nami nie interpretował tego jako atak Arjena Robbena na Lewandowskiego, ale na pewno między wierszami jako lekką krytykę. Są też w Niemczech portale, jak "sportbuzzer.de", które nie mają wątpliwości, że to ostre uderzenie w Lewandowskiego. Inne opinie już takie mocne nie są.
Chłód w relacjach obu piłkarzy - wszystko na to wskazuje - jest. Pod koniec meczu Lewandowski miał piłkę przy nodze po lewej stronie pola karnego, w jego środku sam na podanie czekał Arjen Robben. I się nie doczekał, a po chwili rozłożył ręce i pod nosem mówił tylko "Lewy...". Nasz piłkarz dopiero po dłuższej chwili podniósł głowę i spojrzał na skrzydłowego Bayernu Monachium.
O wzajemnych relacjach obu zawodników pisano już wielokrotnie, obaj wzorowej współpracy na boisku raczej nie prowadzą. Możemy się tylko domyślać, ale Lewandowskiemu w umacnianiu więzi i z nim, ale też z resztą drużyny, na pewno nie pomogły też słowa z końca ubiegłego sezonu, gdy po ostatnim meczu z Freiburgiem nasz piłkarz skrytykował kolegów, że nie dość mocno pomogli mu w walce o koronę króla strzelców.
We wtorek wieczorem Bayern wygrał u siebie z RSC Anderlecht 3:0. Lewandowski strzelił pierwszego gola, z rzutu karnego.
ZOBACZ WIDEO Niespodzianka w Hoffenheim, niewykorzystane szanse Lewandowskiego - zobacz skrót meczu TSG 1899 Hoffenheim - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN]
...aha.