Bayern prawie jak wielka rodzina. Fochy, rzucanie koszulkami, pretensje - witamy w Monachium

Reuters / Kai Pfaffenbach / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (z lewej), Arjen Robben (z prawej)
Reuters / Kai Pfaffenbach / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (z lewej), Arjen Robben (z prawej)

Nie dzieje się dobrze w Bayernie Monachium i piszemy to po zwycięstwie 3:0 w Lidze Mistrzów nad Anderlechtem. Ten mecz pokazał, jak wielkie pokłady frustracji tkwią w piłkarzach. Ribery ciskający koszulką, Robben wbijający szpilkę Lewandowskiemu.

Głośny już wywiad Roberta Lewandowskiego dla "Der Spiegel" to tylko część kłopotów, które przeżywa w ostatnich tygodniach Bayern Monachium. Gołym okiem widać, że w drużynie nie ma wielkiej chemii, piłkarze mają pretensje do siebie, a także do Carlo Ancelottiego. Szefowie złoszczą się na zawodników za wywiady - tak się nie buduje potęgi.

Fochy Ribery'ego

Cały świat widział, jak Franck Ribery ciskał koszulką zaraz po tym, gdy trener zdjął go z boiska. Był wściekły, że Carlo Ancelotti śmiał wprowadzić za niego innego zawodnika w 78. minucie, gdy Anderlecht był już na deskach: przegrywał 0:2, grał w osłabieniu. Na ławce Ancelotti nie miał przecież juniorów, ale innych głodnych gry światowej klasy zawodników.

Ribery ma jednak gdzieś zmiany. On chce grać pełne 90 minut w każdym meczu. Mówił o tym w wywiadach i to nie była pierwsza sytuacja, kiedy Francuz miał pretensje do szkoleniowca. Jak ten tłumaczył zdjęcie gwiazdy z boiska? - Ribery był rozczarowany tym, że go zmieniłem, ale musi zrozumieć powody. Miał już żółtą kartkę, a ostatnio nie trenował wiele. Zmiana nie miała nic wspólnego z jego grą.

ZOBACZ WIDEO Komentarze po zwolnieniu Jacka Magiery. "To się wszystko nie trzyma kupy"

Konflikt, o ile można tak go nazwać, trwa już dłuższy czas. W kwietniu tego roku Ancelotti znów postanowił wprowadzić za Ribery'ego innego zawodnika. Francuz rzecz jasna był wściekły, ale wtedy Włoch uścisnął go i pocałował w policzek. Ribery odpuścił i uśmiechnął się. Może tego zabrakło we wtorkowy wieczór, gdy schodził z boiska w meczu z Anderlechtem? Ancelotti, widząc naburmuszonego piłkarza, nawet nie podszedł do niego, a przecież chwilę później przybił piątkę z Jamesem Rodriguezem, którego też zmienił.

Głośno było też o incydencie z maju tego roku. Ribery, znów najwyraźniej czymś zdenerwowany, "kosił" swoich kolegów na treningu. Ancelotti zwrócił mu uwagę, ale Francuz nadal robił swoje. Thomas Mueller utykał po faulach Ribery'ego, a Arturo Vidal musiał zakończyć trening. Ostatecznie trener nie wytrzymał. Rzucił się na swojego piłkarza i głośno przemawiał mu do rozsądku. W niemieckich mediach pojawiły się zdjęcia, na których widać, jak Mueller próbuje powstrzymać wściekłego szkoleniowca.

"Hej Robben, widzisz mnie?"

- Jeśli Arjen Robben tak gra, mój szacunek do niego jest jeszcze większy. Kiedy współpracujemy, każdy z nas na tym zyskuje - to słowa Roberta Lewandowskiego z października tamtego roku. Po meczu z Augsburgiem media rozpisywały się o wspaniałej współpracy Holendra z Polakiem. Wówczas Lewandowski strzelił oba gole po podaniach Robbena, a snajper Bayernu także zaliczył asystę przy trafieniu Holendra.

Miłość doskonała? Nic z tego. Tydzień przed tamtym meczem jeden z dziennikarzy, chyba nieco prowokacyjnie, stwierdził, że współpraca Lewandowskiego i Robbena wygląda całkiem dobrze. Reakcja kapitana reprezentacji Polski była wymowna. - Całkiem dobrze? - odparł z ironicznym uśmiechem.

Listopad 2015 roku. "Sport-Bild" na okładce pokazuje Robbena i Lewandowskiego. Obaj mają wzajemne pretensje. To olbrzymi artykuł na temat relacji pomiędzy piłkarzami. "Nazwanie ich relacji chłodnymi byłoby bardzo delikatne" - oceniała gazeta.

Eksperci niemieckiej telewizji "ZDF" kręcili nosami, gdy Robben kolejny raz strzelał, zamiast podawać do lepiej ustawionych kolegów. Mina Lewandowskiego była wówczas bardzo wymowna. Dziennikarze nazwali to "powrotem do starego ego". Jak się tłumaczył Robben? - Lewandowski też nie zawsze podaje.

Ówczesny trener Bawarczyków Pep Guardiola tylko wzruszał ramionami, gdy pytano go o egoizm Holendra. - Jestem dobrym trenerem, ale nie aż tak dobrym, żeby zmienić jego mentalność - mówił Hiszpan.

Od tamtego artykułu minęły dwa lata i nic się nie zmieniło. Gołym okiem można było dostrzec to we wtorkowy wieczór - zwłaszcza w jednej sytuacji, gdy Lewandowski powinien zagrać do Robbena. Zdecydował się jednak na drybling i stracił piłkę. Holender był wściekły, nie dowierzał, kilkukrotnie pytał Lewandowskiego "dlaczego mi nie podałeś". Polak nie miał zamiaru nawet dyskutować, ostentacyjnie go zignorował.

Zaledwie kilka minut później, gdy przeprowadził dwójkową akcję z Muellerem, zdecydował się na strzał, zamiast na podanie do Niemca. Reakcja Polaka? Od razu przepraszające gesty w stronę kolegi.

Robben jednak zemścił się na Lewandowskim nie na boisku, ale w strefie wywiadów. - Skoncentrujmy się na futbolu, mamy dużo do udowodnienia. Nie powinniśmy za dużo mówić. Powinniśmy przemawiać na boisku - tak skomentował wywiad Lewandowskiego dla "Der Spiegel", w którym Polak odniósł się do niezadowalających jego zdaniem transferów klubu.

Ancelotti i Mueller

Z Muellerem trudno się pokłócić. To facet, który jest bardzo wyrozumiały, zawsze oddany drużynie. Stara się gasić każdy pożar w zespole, czy to na treningu, czy na boisku. Z nim Lewandowski ma bardzo dobry kontakt, lubią ze sobą grać.

Ale właśnie czas wspomnieć o tym ostatnim - "grać". Ten dyplomatyczny piłkarz w sierpniu pokusił się o dość odważne słowa na antenie telewizji ARD. - Szczerze, to nie wiem, czego dokładnie oczekuje ode mnie trener, co dokładnie chce zobaczyć w moim wykonaniu - powiedział wówczas Mueller o Ancelottim.

Włoch najwyraźniej też ma już po dziurki w nosie pytań o Muellera. Na ostatniej konferencji prasowej dziennikarze zapytali go, dlaczego reprezentant Niemiec tak mało gra w Bayernie.

- Dziękuję wszystkim, którzy dają mi rady, ale ja ich nie potrzebuję. Wiem, co mam robić - odpowiedział wyraźnie poirytowany.

Tymczasem niemieckie media powoli wieszczą, że może dojść do zmiany trenera w Bayernie. Włocha miałby zastąpić Julian Nagelsmann. 30-latek robi furorę w Bundeslidze. W ubiegłym sezonie wywalczył z TSG Hoffenheim 4. miejsce, po trzech kolejkach nowych rozgrywek jego drużyna ma siedem punktów i zajmuje drugą pozycję. W ostatni weekend pokonała Bayern Monachium 2:0.

Sam Nagelsmann powiedział w wywiadzie o swoich powiązaniach z Monachium: - Bayern odgrywa dużą rolę w moich snach. Przez wiele lat mieszkałem w Monachium. Moja żona i dziecko też wkrótce się tam przeniosą, bo budujemy tam dom. To nasze rodzinne miasto. Jestem bardzo zadowolony z życia, lecz praca w Bayernie sprawiłaby, że byłbym szczęśliwszy.

Ancelotti ma obecnie bardzo silną pozycję, chociaż jeśli Bayern w tym sezonie wywalczy "tylko" mistrzostwo Niemiec i odpadnie z Ligi Mistrzów na wczesnym etapie, niewykluczone, że po zakończeniu sezonu szefowie zmienią szkoleniowca.

Żal Lewandowskiego

Z pewnością Bayern nie przypomina monolitu, jednej wielkiej rodziny, ale zlepek indywidualności, gdzie każdy ma pretensje do każdego.

Wystarczy na koniec wspomnieć historię z końca poprzedniego sezonu, gdy Robert Lewandowski w ostatnim meczu stracił szansę na zostanie królem strzelców Bundesligi. - To już mnie nie boli, ale na początku tak było. Nie byłem do końca usatysfakcjonowany z tego, jak mój zespół mi pomagał - mówił Polak w wywiadzie dla "Super Expressu".

Komentarze (13)
avatar
Andrzej Cerazy
15.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
za duzo gwiazd za duze pieniądze 
Waris
14.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Do Bayernu musi przyjść Jurgen Kllop bo inaczej nie będzie porządku za dużo gwiazd za duża kasa i mają wszystko gdzieś.Zachowują się nie jak zespół tylko jak rozkapryszone bachory nie wszyscy o Czytaj całość
avatar
Mariusz Czapiewski
14.09.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
na razie za młody trener ,nikt z gwiazd bayernu go nie będzie słuchał , mały autorytet, nie był tez wielkim piłkarzem ,więc na razie nich sobie odpuszczą. 
cristof
14.09.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
na polskim portalu "Bayern prawie jak wielka rodzina. Fochy, rzucanie koszulkami, pretensje - witamy w Monachium"; natomiast w niemczech media nazywaja to FC HOLLYWOOD 
avatar
Kac Per
14.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ostatnio Robert do nas dzwonił twierdząc otwarcie że ma już po dziurki w nosie kłopotów z prusakami i nic w tym dziwnego - czas na zmiany!
http://pogromcy-karaluchow.pl/