Dramat Arkadiusza Milika. Polscy specjaliści nie są zdziwieni

- Nie chcę być złym prorokiem, ale Milik może nie dojść do takiego samego poziomu, na jakim był do tej pory - mówi WP SportoweFakty dr Robert Śmigielski (były lekarz kadry pływackiej). Nasz napastnik - to już pewne - znowu zerwał więzadło w kolanie.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Arkadiusz Milik East News / AP Photo/Efrem Lukatsky / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

Dane statystyczne są co najmniej niepokojące. - To jest udowodnione, że 60 procent zawodników w ciągu 4 lat doznaje urazu tej samej lub drugiej nogi - mówi nam dr Robert Śmigielski. Arkadiusz Milik rok temu zerwał więzadło krzyżowe w kolanie lewej nogi. W ostatni weekend, w meczu ligowym - doznał takiego samego urazu w drugiej nodze. W poniedziałek przeszedł w Rzymie operację.

Po pierwszym urazie polski napastnik wrócił do gry w oficjalnym meczu po zaledwie 130 dniach (niewiele ponad 4 miesiące). To bardzo szybko, ale opiekujący się zawodnikiem światowej sławy specjalista Pier Paolo Mariani wydał na to zgodę. Teraz, gdy dramat wydarzył się ponownie, polscy specjaliści mówią: - Nic dziwnego, że stało się to ponownie.

Doktor Marcin Domżalski, lekarz między innymi naszych reprezentacji siatkarskich, napisał mocno na Facebooku: "Przykład Arkadiusza Milika z zerwaniem więzadła krzyżowego przedniego w drugim kolanie pokazuje, jak ważna jest prawidłowo prowadzona rehabilitacja po tej skomplikowanej operacji. Przez ostatnie miesiące musiałem tłumaczyć wielu pacjentom, dlaczego rehabilitacja musi trwać 6-8 a nie 3 miesiące. Teraz już nie będę musiał, szkoda tylko naszego reprezentanta, na którym ktoś eksperymentuje wbrew wiedzy medycznej. Czy sztab medyczny PZPN nie ma w tej kwestii żadnej mocy decyzyjnej? Apeluję do naszych pacjentów: w medycynie nie ma drogi na skróty, tylko ciężka praca. Medyczny Święty Gral nie istnieje".

I dodawał, że zerwanie więzadła w drugiej nodze jest wynikiem niedostatecznej, zbyt krótkiej rehabilitacji. To nie tylko chodzi o uszkodzone kolano. Równie ważna jest też druga noga.

Dr Robert Śmigielski, były lekarz m.in. naszej kadry pływackiej, też nie ma żadnych wątpliwości, że powrót Milika do gry nastąpił zdecydowanie za wcześnie. I też obecny uraz napastnika SSC Napoli go nie dziwi.

- Po pierwsze, gojenie się to okres 9-10 miesięcy. Proponowałbym więc nawet rok rehabilitacji. Piłkarz powinien mieć czas, robić wszystko bez pośpiechu. Presja źle działa. Taki zawodnik, gdy wróci na boisko, na przykład chcąc chronić jedną nogę, obciąża drugą. Tu działa psychika - wyjaśnia w rozmowie z nami.

Czy więc Napoli popełniło błąd tak szybko pozwalając piłkarzowi na powrót? - Klub postąpił tak, jak powiedział lekarz. A ten powiedział, że będzie dobrze. Tyle że często operacje są robione bardziej pod lekarza, żeby miał dobry PR niż pod pacjenta.

Teraz, po drugiej operacji, piłkarz absolutnie nie powinien się spieszyć. Na pewno będzie mu bardzo trudno wrócić do takiej formy i stanu psychicznego jak sprzed urazów. - Można to porównać do boksera po ciężkim nokaucie. Nie pójdzie już na ostrą wymianę. Jeśli w czerwcu mamy mistrzostwa świata, to do maja absolutnie powinniśmy dać mu spokój - uważa.

Tyle że wówczas Milikowi mistrzostwa przepadną. Śmigielski rozumie presję, ale to piłkarz zostaje potem z urazami na całe życie.

ZOBACZ WIDEO Milik padł jak rażony piorunem - zobacz moment, w którym odniósł kontuzję [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Arkadiusz Milik wróci jeszcze do poziomu sprzed urazów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×