Ten mecz dla Paris Saint-Germain ułożył się znakomicie. Już w 2. minucie spotkania Neymar przeprowadził dynamiczną akcję lewym skrzydłem i obsłużył wbiegającego w pole karne Daniego Alvesa. Ten - zupełnie niepilnowany, bo na drzemkę zdecydował się James Rodriguez - odpalił pocisk i było 1:0. A później można było ustawić się głębiej, wyprowadzać kontrataki.
Komu, jak komu, ale piłkarzom PSG musiało to pasować, skoro ich dynamiczne ataki - szczególnie Neymara i Kyliana Mbappe - na tle ociężałych Suele i Martineza wyglądały jak niewinne pląsy holowników tuż obok wpływających do portu, oceanicznych kontenerowców. Właśnie w taki sposób padła druga bramka (fantastyczna asysta Mbappe i strzał Edinsona Cavaniego) i trzeci gol (wjazd w pole karne, dogranie i gol Neymara). Paryż się bawił, rywali momentami ośmieszał, a Bayern raz bił głową w mur, raz klękał przed rywalem.
Carlo Ancelotti zszokował składem. Posadził na ławce rezerwowych duet skrzydłowych Franck Ribery - Arjen Robben, w składzie nie było też miejsca dla Matsa Hummelsa i Jerome'a Boatenga. Włoski trener w najważniejszym dotychczas meczu sezonu znów wrzucił nazwiska do bębna maszyny losującej i poczekał na rezultat losowania. Ancelotti stosuje logikę znaną jedynie sobie, nie daje się zgrywać duetowi środkowych obrońców, nie daje złapać rytmu skrzydłowym. Ciągła rotacja, ciągłe kombinacje, brak stabilizacji - to wszystko było widać w środowym meczu.
Ale zszokował nie tylko składem, bo system gry też był nowy: Bayern wyszedł na murawę Parc des Princes ustawieniem 4-3-2-1, co w niemieckich mediach tuż przed meczem wznieciło falę komentarzy. - Jeśli to się nie powiedzie, dopiero rozpęta się burza - rzucił Oliver Kahn w przedmeczowym studiu. No i burza musi się teraz rozpętać. Bayern momentami prowadził grę, rzutów rożnych miał na pęczki, ale co z tego, skoro na poważnie bramce PSG zagroził raz. A w wersji optymistycznej - dwa razy? Atmosfera w Monachium zgęstnieje jeszcze bardziej, mogą nas czekać bardzo ciekawe dni przy Saebener Strasse. Robert Lewandowski? Zupełnie niewidoczny.
A Paryż? Paryż w środę nie pójdzie spać, bo wynik i gra PSG mogą budzić szacunek. Ofensywny tercet Mbappe - Neymar - Cavani pokazała niebywałą wręcz moc, ale co równie ważne: PSG zaprezentowało niezwykle solidną grę w defensywie. Mimo prób sforsowania zasieków przez Bayern, gospodarze dali radę zachować czyste konto. A właśnie defensywa miała być najsłabszym elementem paryskiej jedenastki...
Kolejny mecz w Lidze Mistrzów Paris Saint-Germain rozegra 18 października z Anderlechtem. Bayern tego samego dnia zmierzy się z Celtikiem Glasgow. W najbliższej kolejce ligowej Bawarczycy zagrają w niedzielę w Berlinie z Herthą. PSG podejmie w sobotę Girondins Bordeaux.
Paris Saint-Germain - Bayern Monachium 3:0 (2:0)
1:0 - Dani Alves 2'
2:0 - Edinson Cavani 32'
3:0 - Neymar 63'
Składy:
PSG: Alphonse Areola - Dani Alves, Marquinhos, Thiago Silva, Layvin Kurzawa - Marco Verratti (Julian Draxler 89'), Thiago Motta (Giovani Lo Celso86'), Adrien Rabiot - Kylian Mbappe (Angel di Maria 79'), Edinson Cavani, Neymar.
Bayern: Sven Ulreich - Joshua Kimmich, Javi Martinez, Nicklas Suele, David Alaba - Corentin Tolisso (Sebastian Rudy 46'), Thiago Alcantara, Arturo Vidal - Thomas Mueller (Arjen Robben 69), James Rodriguez (Kingsley Coman 46') - Robert Lewandowski.
Żółte kartki: Verratti (PSG) i Kimmich, Vidal, Thiago Alcantara, Rudy (Bayern)
Sędzia: Antonio Miguel Mateu Lahoz (Hiszpania)