Mateusz Skwierawski: Romeo i Dariusz (komentarz)

PAP / PAP/Bartłomiej Zborowski / Dariusz Mioduski (z lewej), Romeo Jozak (z prawej)
PAP / PAP/Bartłomiej Zborowski / Dariusz Mioduski (z lewej), Romeo Jozak (z prawej)

Jak w dramacie Williama Szekspira: związek prezesa Legii Warszawa i jej nowego trenera zapowiada się na miłość tragiczną.

Dariusz oczarował perspektywą życia w dostatku i wielu wspólnych przygód. Romeo uwierzył i dał się zaprosić na kawę. Potajemne wiadomości, wspólne wizje i flirt przerodził się w romans.

Gorzej jednak zrobiło się w momencie, kiedy trzeba było zamieszkać w jednym pokoju.

Wcześniejsze obietnice związku na lata brzmiały dziwnie również wtedy, gdy tematów do rozmów zaczęło brakować już po kilku wspólnych kolacjach.

To uczucie już na samym początku zostało wystawione na próbę. Narodziło się nie do końca zrozumiale.

Dariusz Mioduski zatrudnił w końcu trenera, który nigdy wcześniej nie prowadził samodzielnie seniorskiej drużyny. Romeo Jozak był bardzo pewny siebie, myślał chyba, że będzie mu w Warszawie jak księżniczce z Bollywood, ale wystarczyły dwie porażki w trzech meczach ligowych, by piłkarzy nazwał "dziewczynkami" i po raz pierwszy obejrzał plecy ukochanego.

Mioduski w meczu z Lechem (0:3) nie wytrzymał. Przed spotkaniem mógł poczuć się jak na tym pierwszym, najważniejszym rodzinnym obiedzie, podczas którego najbliższym przedstawia się wybranka. To miał być test, wszystko miało wyjść idealnie, po tym spotkaniu byłoby już pewnie z górki, ale żart z największej słabości teściowej nie rozśmieszył towarzystwa. Zrobiło się niezręcznie, a atmosfera już się nie zmieniła.

Mioduski widząc bezradną, przegrywającą, konającą Legię, czuł się skompromitowany. Uścisnął dłoń prezesowi "Kolejorza" Karolowi Klimczakowi i opuścił trybuny. Jego mina mogła mówić: "gdzie ja miałem oczy?" Chyba dziś może trochę żałować, że naiwnie bronił Chorwata tuż po prezentacji. W luźnych rozmowach mówił wtedy, że dla niego "liczy się charakter Jozaka, a taktykę ułożą trenerowi asystenci".

Ich plany na dalsze życie zaczęły się różnić. Okazuje się, że jeden chciałby wziąć kredyt, mieć coś swojego, drugi natomiast żyje chwilą i w sumie nie wie, gdzie wróci na noc.

Ale to Romeo robi sceny zazdrości. Szuka pierwszych winnych, mówi wprost: zostałem zdradzony. Przez piłkarzy.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Gol Lewandowskiego. Bayern tylko zremisował z Herthą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (12)
avatar
Emil Mirski
2.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trener nie mając klasowych zawodników nie może wygrywać.Wystarczyło odejście kilku zawodników,a jako tako działający już zespół zaczął rzęzić.Nietrafione zakupy,pieniądze wyrzucone w błoto,duże Czytaj całość
avatar
lobuzio
2.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Dzięki czytaniu takich pseudodziennikarskich wypocin coraz rzadziej zaglądam na sportowefakty. 
avatar
Mati Hari
2.10.2017
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
gdzie ten miodowy pudel mial rozum gdy zatrudnial pseudo trenera? 
Piotr Borkiewicz
2.10.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Takie teksty to jest skakanie dziennikarskiej kozy na pochyłe drzewo. Żeby można ocenić Jozaka to trzeba poczekać przynajmniej do końca rundy.
Probierz jeszcze niedawno był trenerską gwiazdą kt
Czytaj całość
avatar
Andy Iwan
2.10.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Józek powinien prowadzic szkółkę piłkarską Legi i pewnie taki był plan i to by mialo sens
ale Romeo oczarował zalotami Pudelka któremu zakrecilo się w głowie to niech się teraz po niej skrobie
Czytaj całość