Wychowanek Wisłoki Dębica, który spędził w klubie ze stolicy lata 1987-1991 i 1992-1996 nie kryje szoku po ostatnim zajściu. - Kibice są od kibicowania, a zawodnicy od grania. Nie wiem jakbym zareagował, gdyby i mnie coś takiego spotkało, bo nigdy nie miałem do czynienia z podobnymi zdarzeniami - przyznał.
Przypomnijmy: gdy legioniści wrócili do stolicy po niedzielnym szlagierze z Lechem Poznań (0:3), zostali pobici na terenie klubu przez grupę kilkudziesięciu chuliganów.
- Nie wyobrażam sobie, jak mogło do tego dojść, że zawodnicy znaleźli się w takiej sytuacji - nie ukrywa Leszek Pisz.
Były reprezentant Polski nie chce zbyt szeroko komentować nocnego incydentu. - Nie jestem do końca w temacie, nie mam pełnej wiedzy, dlatego trudno mi się do tego odnieść. Sam gdy grałem w Legii, nigdy nie miałem do czynienia z tego rodzaju reakcjami kibiców. Nie potrafię więc powiedzieć, jakbym się zachował na miejscu piłkarzy - stwierdził.
Legia nie informowała o całym zajściu organów ścigania, ale policja już się nim zajęła. Czynności sprawdzające prowadzi wydział ds. zwalczania przestępczości pseudokibiców z Komendy Stołecznej.
ZOBACZ WIDEO Rozmowa WP SportoweFakty: W Legii przerażenie. To co się stało jest skandalem