Reprezentacja Polski lada moment może zapewnić sobie awans na mistrzostwa świata w Rosji. W pamięci kibiców jednak nadal jest Euro 2016. Biało-Czerwoni odpadli w ćwierćfinale z Portugalią po rzutach karnych. Wtedy wiele osób krytykowało Łukasza Fabiańskiego.
Bramkarz naszej kadry nie potrafił wyczuć intencji strzelców i nie wybronił żadnego strzału z jedenastu metrów. Tak samo było w poprzedniej rundzie ze Szwajcarią, ale na nasze szczęście niecelny strzał oddał Granit Xhaka. "Fabian" nie ukrywa, że jego też do dzisiaj boli, że wtedy nie pomógł drużynie.
- Gdy patrzę na swoje CV, zatrzymuję się przy meczu z Portugalią i stwierdzam: mogło być lepiej. To dla mnie mała skaza w sportowym życiu. Rozumiem, że w jednej serii rzutów karnych można nic nie obronić. Ale by na dwie serie tylko raz rzucić się w dobrym kierunku? Coś jednak było nie tak - mówi Fabiański w "Przeglądzie Sportowym".
Zawodnik Swansea City całą winę bierze na siebie. Zdradza, że Polacy wiedzieli, jak rywale wykonują rzuty karne, ale zawiodły inne czynniki.
ZOBACZ WIDEO: Armenia - Polska. Oto arena walki o mundial
- Analiza tego, jak przeciwnicy wykonują jedenastki była dobrze zrobiona, ale moje reakcje mogły być inne. Powinienem zachować większy spokój, sprawdzić sędziego, jak będzie reagował, gdy wyjdę kawałek przed linię. Mogłem troszkę odczekać. Byłem zbyt poprawny.
Na szczęście jest szansa, że gdy na MŚ w Rosji nasi piłkarze znowu będą decydować o awansie w karnych, to będzie lepiej. Fabiański wyciągnął lekcję z francuskiego Euro 2016 i zaczął trenować nad tym elementem.
- Po mistrzostwach Europy we Francji zacząłem nad tym pracować. Staram się dłużej wyczekać strzelającego, nie iść w ciemno. W poprzednim sezonie miałem sporo rzutów karnych do obronienia. Jakieś 3/4 zawodników uderzało w środek bramki, jakby wiedzieli, że zawsze się rzucam. Raz odczekałem. Zawodnik strzelał w środek, prawie złapałem. Patrzę na innych bramkarzy, widzę, że kto dłużej wytrzyma, oszuka sędziego, ten wygrywa. To próba sił, gra psychologiczna - opowiada.
Polacy mają przed sobą dwa ostatnie mecze, które zadecydują, czy pojedziemy na mundial. W czwartek podopieczni Adama Nawałki zmierzą się na wyjeździe z Armenią. W niedzielę podejmiemy Czarnogórę.