Marek Wawrzynowski, WP SportoweFakty: Wszystko szło dobrze, aż nagle przyszedł mecz z Danią. Mamy powód do niepokoju?
Włodzimierz Lubański: To prztyczek w nos. Duńczycy pokazali nam miejsce w szeregu, obnażyli nasze słabości. Przegrać można, ale 0:4 to była klęska. Agresja, druga piłka, brak pressingu po stracie i oto efekty. Ale bardzo dobrze się stało, bo te wszystkie statystyki, 5. miejsce w rankingu FIFA i tak dalej, to było wypaczenie obrazu naszego rzeczywistego miejsca.
Ale 0:4 z Danią też nie pokazało naszego miejsca.
Tak, ale było dobrą pobudką przed kolejnymi meczami. Zawodnicy nie byli przygotowani na walkę, agresję. Myśleli, że będą klepać piłkę, a zamiast tego musieli za nią biegać. Duńczycy byli lepsi w pojedynkach i to największy problem. Wygrywali walkę, wygrywali drugie piłki, to niedopuszczalne. Wiedzieliśmy od tygodni, jak grają, a nie byliśmy na to przygotowani.
Kiedyś Leo Beenhakker powiedział, że polskiego piłkarza trudno podnieść po porażce, ale też trudno sprowadzić na ziemię po sukcesie.
Przesadził. Patrząc na zespół Nawałki, widzę jedną rzecz. Jesteśmy dobrzy z piłką, potrafimy przygotować akcję, stworzyć sytuację. Ale w momencie, kiedy rywale łamią nam taką grę, a Duńczycy to zrobili, nagle staliśmy się zespołem bezradnym. Zabrali nam argumenty. Cała nasza linia pomocy - Zieliński, Mączyński, Linetty - pogubiła się. A przecież rywale to nie byli giganci. Przegraliśmy fizycznie. Słyszeliśmy, co powiedział trener Kazachstanu: "Przeanalizowaliśmy mecz Danii z Polską i chcemy zagrać tak jak Duńczycy". Oczywiście to nie te umiejętności, ale wielu rywali będzie brało przykład.
Brakowało Krychowiaka w formie. Na mecze z Armenią i Czarnogórą jest.
Podczas Euro 2016 był to absolutnie kluczowy zawodnik dla naszej drużyny. Doskonały w odbiorze, ważny właśnie w tym momencie, gdy zespół potrzebuje przygotować akcję. Jeśli jest w formie.
ZOBACZ WIDEO: Armenia - Polska. Oto stadion, na którym zagramy o mundial
Dobrze zrobił, że poszedł do West Bromwich Albion?
W sytuacji, w której się znalazł, musiał odejść z Paryża. A Anglia to bardzo dobry kierunek, tam trzeba mieć papiery, nawet w średniej klasy zespole. To dobre miejsce, żeby się odbudować.
Czy nie jest problemem Polski, że jesteśmy zbytnio uzależnieni do Lewandowskiego?
To tak zwany zawodnik decydujący. Musisz mieć takiego piłkarza. Statystyki ma rewelacyjne. Na pewno wyeliminowanie takiego zawodnika z zespołu by nas osłabiło. Pytanie, czy można go dziś zastąpić?
Pan był zawodnikiem o porównywalnej klasie. Udało się pana zastąpić.
Ale wtedy była masa zawodników. Był Domarski, Kmiecik, przebił się ostatecznie Andrzej Szarmach. Nie można porównać tej sytuacji.
Czego pan się spodziewa w Rosji, zakładając oczywiście, że na MŚ pojedziemy?
Jeśli nie pojedziemy, to by była katastrofa. Przegranie eliminacji w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy... Nie do pomyślenia. Moje oczekiwania są proste. Porównuje się tę generację do innych, z przeszłości, a oni jeszcze niczego nie osiągnęli. Życzę im medalu.
To realne?
Na razie fajnie, że odbudowała się miłość między kibicem a zespołem. Wrócił wspaniały doping, atmosfera. A czy realne? Tak, nie ukrywam, że oczekuję medalu.
Lewandowskiemu brakuje jednej bramki do pana w klasyfikacji wszech czasów. Jednej albo trzech.
No tak, trochę meczów unieważniono, wcześniej miałem 50 bramek w 80 spotkaniach, dostałem nawet pamiątkowy proporczyk. Ale to teraz bez znaczenia, bo myślę, że Lewandowski wyśrubuje ten rekord na poziom 60-70 bramek.