Ancelotti wyleciał z Bayernu przez słabe wyniki na starcie sezonu 2017/18 i narastające w drużynie konflikty. Na swoją pozycję w zespole narzekali Thomas Mueller i Franck Ribery, klub krytykował też Robert Lewandowski. Włoch długo pozostawał bierny. Gdy jego drużyna poległa w Paryżu z Paris Saint-Germain 0:3, zarząd postanowił działać.
Bawarczycy rozstali się z Ancelottim 28 września. Ten nie ma do nich żalu. - Bayern to już przeszłość. Czasem dochodzi do takich sytuacji, że zostajesz zwolniony, ale nie ma tu czego żałować - opowiada.
- Zawsze szanowałem każdego zawodnika, którego trenowałem. Jako szkoleniowiec muszę wystawić 11 graczy, a siedmiu kolejnych posadzić na ławce. To zadanie zawodników i klubu, by szanować decyzję trenera - dodaje.
Włoch jest teraz łączony z kilkoma klubami. Media na Półwyspie Apenińskim spekulują, że być może wróci do AC Milan, jeśli temu nie uda się awansować do Ligi Mistrzów pod wodzą Vincenzo Montelli. Inne źródła podają o możliwej pracy z Chelsea FC, a jeszcze inne o wyjeździe do Chin. Temu Ancelotti stanowczo zaprzecza.
- Nie wiem jeszcze czy wrócę do Serie A czy znów spróbuję pracy gdzieś indziej. Na pewno jednak nie będę pracował w Chinach - zapewnia.
58-latek do końca sezonu 2017/18 chce mieć wakacje. - Dziesięć miesięcy wolnego, to mój plan. Nie chcę brać żadnej pracy przed czerwcem - podkreśla.
ZOBACZ WIDEO: Radosław Majdan: Nie popadajmy w euforię. Piłkarze Armenii bardzo ułatwili nam zadanie